Listy marzeń Grzegorza Napieralskiego

Odkąd Kalisz w rankingu zaufania zdobył tyle samo głosów co Tusk, nikt w SLD nie mówi już, że brak dla niego miejsca na listach wyborczych

Publikacja: 04.04.2011 21:08

W SLD z nadejściem wiosny nastały nowe trendy. Grzegorz Napieralski przestał walczyć z wewnętrzną opozycją, choć układanie list to najlepsza okazja do ostatecznej rozprawy z partyjnymi przeciwnikami. Stawia na głośne nazwiska. – Teraz nie chodzi o to, żeby na listach byli tylko młodzi związani z Napieralskim, ale by było miejsce i dla polityków, którzy przyciągną wyborców – mówi działacz SLD.

Takie podejście jest racjonalne, bo sukces lidera nierozerwalnie wiąże się z sukcesem całej formacji. A jak liczyć na dobry wynik, jeśli z list zostaną wyrzuceni najbardziej popularni działacze, np. Ryszard Kalisz czy Krystyna Łybacka?

Poznańska posłanka wedle wcześniejszych nieoficjalnych informacji miała zostać odesłana do  Senatu. Tymczasem organizacja miejska dała jej rekomendację na pierwsze miejsce na liście do Sejmu z Poznania. Oczywiście ostateczna decyzja zapadnie na szczeblu krajowym, ale trudno sobie wyobrazić, by w tej sytuacji Łybacką wystawiono do Senatu.

Kandydowanie Ryszarda Kalisza do parlamentu w ogóle stało pod znakiem zapytania, bo warszawski poseł otwarcie krytykował Napieralskiego, a poza tym wziął udział w zjeździe założycielskim Ruchu Poparcia Janusza Palikota, za co wyrzucono go z zarządu SLD. Ale Kalisz w ostatnim rankingu zaufania zdobył tyle samo głosów co premier Donald Tusk i razem z Napieralskim znalazł się w pierwszej piątce polityków, których Polacy darzą największym zaufaniem. W tej sytuacji jego grzeszki poszły w niepamięć. – Ryszard Kalisz dostanie bardzo dobre miejsce na liście kandydatów do Sejmu – twierdzi polityk związany z Napieralskim.

– Oby to tylko nie była lista marzeń, czyli taka, na której znajdzie się wielu bardzo znanych działaczy i będą się wzajemnie wycinać – mówi polityk krytyczny wobec lidera. – Bo zbierze dużo głosów, ale przy 16-proc. poparciu dla partii mandaty i tak będą dwa.

Taki los może spotkać warszawską listę kandydatów do Sejmu. W stolicy chce kandydować Katarzyna Piekarska, wiceprzewodnicząca SLD i szefowa mazowieckiej organizacji, Kalisz, a chrapkę na dobre miejsca mają też Leszek Miller, a nawet Józef Oleksy. Nieoficjalnie można usłyszeć, że z Warszawy miałby też kandydować Bartosz Arłukowicz, choć jest posłem ze Szczecina. – Bo szczecińska lista marzeń to taka, na której jedynym rozpoznawalnym politykiem będzie Napieralski, dlatego chętnie pozbędzie się Arłukowicza – śmieje się polityk Sojuszu.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości