Taktyka Platformy: atakować Kaczyńskiego

Ostra emocjonalna retoryka wymierzona w PiS – to pomysł Platformy na kampanię wyborczą. Cel: mobilizacja wyborców

Publikacja: 20.04.2011 21:02

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Rzeczpospolita

Najważniejsi politycy PO zaczęli mówić jednym językiem. Prawie identyczny był przekaz trzech wywiadów udzielonych jednego dnia: 20 kwietnia.

– 10 kwietnia, patrząc na prezesa PiS, nie widziałem osoby pogrążonej w bólu po stracie brata bliźniaka, widziałem rozpalonego, napalonego na władzę faceta na zebraniu partyjnym – stwierdził Sławomir Nowak, minister w Kancelarii Prezydenta, w RMF FM.

– Krzyk słychać bardziej, ale my powinniśmy pokazywać alternatywę, gwarantować przewidywalność. Polacy doceniają, że jest bezpiecznie. Nie chcą, żeby Polska była podpalana, nie chcą być świadkami konfliktów i wojen. Rok po katastrofie smoleńskiej trzeba to głośno powiedzieć: chcemy żyć w normalnym kraju – to marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna w TOK FM.

 

 

– Naszym zadaniem jest tłumaczyć wyborcom, że głosując na którąś z tych dwóch partii (PiS i SLD – red.), Polacy mogą zgotować sobie niezły pasztet. (...) Naszą odpowiedzią na cyniczną strategię PiS będzie zachęcanie do udziału w wyborach – dodał Rafał Grupiński, wiceszef Klubu PO, dla "Gazety Wyborczej".

Dzień wcześniej w Radiu Zet szef dyplomacji mówił o PiS: – My nie będziemy bierni, jest siła, która przeciwstawi się tej fali fanatyzmu: nazywa się Platforma Obywatelska – powiedział Radosław Sikorski, osoba odpowiedzialna w PO za pisanie programu partii.

Te wypowiedzi pokazują kierunek przedwyborczej propagandy Platformy: może nie jesteśmy najlepsi, ale jeśli nie my, to przyjdzie PiS. Kierunek wskazał sam premier. Donald Tusk podobnego argumentu użył w wywiadzie dla tygodnika "Polityka" i w czasie śniadania z celebrytami w TVN 24.

Motywacja jest prosta: PO boi się demobilizacji wyborców antypisowskich (zwłaszcza młodszych), gdyż po czterech latach jej rządów partia Kaczyńskiego nie jest już wystarczającym straszakiem. Stałe notowania PiS – na poziomie ok. 30 proc. – i spadające PO mogą doprowadzić do tego, że przy niskiej frekwencji wyborczej Jarosław Kaczyński przeskoczy Tuska.

Następny powód: histeryczne debaty nad kolejnymi wypowiedziami prezesa PiS odwracają uwagę od spraw bytowych. PiS i SLD kilkakrotnie próbowały przerzucić uwagę na wzrost cen. Na razie z ograniczoną skutecznością.

Kolejny powód podają politycy opozycji: PO nie ma czym się pochwalić po czterech latach władzy. Rzeczywiście, politycy PO w mediach bez większego przekonania prezentują te osiągnięcia. Mówią najczęściej o uratowaniu Polski przed kryzysem. To jednak argument zbyt abstrakcyjny i dla wielu – np. w związku z rosnącym bezrobociem – nie do przyjęcia.

Szykuje się więc brutalna kampania. Wiadomo, że i po drugiej stronie barykady są politycy, którym będzie to odpowiadało. Pytanie, czy metoda okaże się skuteczna.

W wyborach prezydenckich 2010 r. w Polsce południowo-wschodniej była niższa frekwencja niż w zachodniej, więc i Kaczyński ma rezerwy wśród niegłosujących. Brutalna kampania może i ich skłonić do aktywności.

Najważniejsi politycy PO zaczęli mówić jednym językiem. Prawie identyczny był przekaz trzech wywiadów udzielonych jednego dnia: 20 kwietnia.

– 10 kwietnia, patrząc na prezesa PiS, nie widziałem osoby pogrążonej w bólu po stracie brata bliźniaka, widziałem rozpalonego, napalonego na władzę faceta na zebraniu partyjnym – stwierdził Sławomir Nowak, minister w Kancelarii Prezydenta, w RMF FM.

Pozostało 87% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości