Napieralski potrzebuje Kalisza, Oleksego i Millera

Transfer Bartosza Arłukowicza do PO osłabił Sojusz. Każde następne odejście znanej osoby oznacza słabszy wynik formacji w wyborach

Publikacja: 16.05.2011 02:58

Ucieczka polityka lewicy Bartosza Arłukowicza do Platformy Obywatelskiej zmroziła nastroje w SLD. Oficjalnie politycy Sojuszu mówią o zdradzie, geście Kozakiewicza, który pokazał im Arłukowicz, czy jego żądzy kariery. Nieoficjalnie jednak stwierdzają, że posła nie można potępiać, bo został wypchnięty z partii przez jej lidera Grzegorza Napieralskiego. I że strata dla SLD jest duża.

Arłukowicz, który po wejściu do rządu Donalda Tuska natychmiast dostał pierwsze miejsce na szczecińskiej liście kandydatów PO do parlamentu, w Sojuszu od miesięcy nie mógł znaleźć okręgu, z którego mógłby kandydować. Szef szczecińskiego SLD już dosyć dawno powiedział, że dla byłego śledczego komisji hazardowej miejsca na liście nie będzie, bo w ubiegłorocznych wyborach samorządowych nie chciał się ubiegać o fotel prezydenta miasta z ramienia SLD. Wiadomo jednak, że to Napieralski, który przymierzał się do kandydowania w Szczecinie, nie chciał mieć Arłukowicza na swojej liście, bo z takim konkurentem za plecami nie miał co liczyć na spektakularny wynik.

Pytanie, skąd Arłukowicz miałby więc wystartować w wyborach do Sejmu, budziło popłoch wśród lokalnych liderów, którzy oczyma duszy widzieli, jak muszą odstępować popularnemu posłowi pierwsze miejsce na liście albo – co gorsza – dają mu dalsze miejsca, a on ich przeskakuje i zdobywa mandat.

Jednocześnie wszyscy wiedzą, że całemu Sojuszowi Arłukowicz dodałby głosów, a więc wynik całej partii byłby lepszy, co z kolei zwiększałoby szansę na współrządzenie.

Zatem nikt nie chciał, by poseł startował w jego okręgu, ale też nikt nie chciał, żeby odchodził z partii.

Teraz działacze mają za złe Napieralskiemu, że nie potrafił zatrzymać szczecińskiego posła. A to sprawia, że pozostali ważni politycy Sojuszu będą mieli lepszą pozycję przetargową w rozmowach z Napieralskim. Mowa o Ryszardzie Kaliszu, Leszku Millerze czy Józefie Oleksym. O tych trzech politykach Grzegorz Napieralski od dawna mówi, że jeżeli zechcą walczyć o mandat, to dostaną dobre miejsca na listach. To samo zresztą mówił o Arłukowiczu. Za wszelką cenę jednak unikał konkretów.

– Bo Grzegorz postanowił aż do lata nie wtrącać się do układania list. A wiadomo, że lokalni liderzy przede wszystkim wystawiają siebie i swoich zaufanych ludzi na pierwszych miejscach – mówi działacz SLD. – Jeżeli taki polityk jak Leszek Miller wywalczy sobie gdzieś miejsce, to będzie je miał, a jeżeli nie – to nie.

Teraz sytuacja się zmieniła. Każde odejście znanej postaci oznacza odrobinę gorszy wynik całej formacji, która już się witała z 20-procentowym poparciem, a może skończyć jak zwykle z 12 proc.

– Blady strach padł na otoczenie przewodniczącego, że wszyscy znani uciekną – mówi polityk Sojuszu. – Bo żeby pretorianie Grzegorza weszli do Sejmu, na naszych listach musi być kilka lokomotyw wyborczych. Dlatego dziś to Napieralski bardziej potrzebuje Kalisza, Millera czy Oleksego niż oni jego.

Ucieczka polityka lewicy Bartosza Arłukowicza do Platformy Obywatelskiej zmroziła nastroje w SLD. Oficjalnie politycy Sojuszu mówią o zdradzie, geście Kozakiewicza, który pokazał im Arłukowicz, czy jego żądzy kariery. Nieoficjalnie jednak stwierdzają, że posła nie można potępiać, bo został wypchnięty z partii przez jej lidera Grzegorza Napieralskiego. I że strata dla SLD jest duża.

Arłukowicz, który po wejściu do rządu Donalda Tuska natychmiast dostał pierwsze miejsce na szczecińskiej liście kandydatów PO do parlamentu, w Sojuszu od miesięcy nie mógł znaleźć okręgu, z którego mógłby kandydować. Szef szczecińskiego SLD już dosyć dawno powiedział, że dla byłego śledczego komisji hazardowej miejsca na liście nie będzie, bo w ubiegłorocznych wyborach samorządowych nie chciał się ubiegać o fotel prezydenta miasta z ramienia SLD. Wiadomo jednak, że to Napieralski, który przymierzał się do kandydowania w Szczecinie, nie chciał mieć Arłukowicza na swojej liście, bo z takim konkurentem za plecami nie miał co liczyć na spektakularny wynik.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości