Chodzi o oświadczenie "w sprawie wspierania obywateli niemieckich polskiego pochodzenia i Polaków w Niemczech oraz niemieckiej mniejszości w Polsce, zgodnie z polsko-niemieckim Traktatem o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy”.
Już sam język tego dokumentu pokazuje niemal skrajnie różne traktowanie strony niemieckiej i polskiej - pisze Zagłoba. - Strona niemiecka jedynie "wyraża życzenia", gdy strona polska czyni konkretne zobowiązania. Polacy byli mordowani przez enigmatycznych "nazistów" i bliżej nieokreślone "narodowo-socjalistyczne rządy przemocy", ale Niemców prześladowała konkretna PRL (za której działania ponosi dzisiejsza Polska). Wszysto to stawia nas w całkiem innej sytuacji prawnej niż stronę niemiecką.
Zagłoba wskazuje na konkretne fragmenty artykułu.
Strona niemiecka "wyraża życzenie, by uczcić pamięć i dokonać rehabilitacji byłej mniejszości polskiej w Niemczech (...) prześladowanych i mordowanych przez nazistów". "Będzie angażowała się na rzecz umożliwienia szerszego włączenia polskich przedstawicieli w gremia doradcze miejsc pamięci, poświęconych narodowo-socjalistycznym rządom przemocy".
Natomiast strona polska podejmuje w oświadczeniu konkretne zobowiązania.