Piotr Zaremba: Kaczyński oferuje PiS trochę świeżej krwi

W nowym numerze tygodnika „Uważam Rze” Piotr Zaremba pisze o debiutantach na listach PiS

Publikacja: 05.09.2011 11:01

Piotr Zaremba: Kaczyński oferuje PiS trochę świeżej krwi

Foto: W Sieci Opinii

Naturalnie stopień „nowości” tych debiutantów jest różny. Trudno nie uważać za polityka byłego wiceministra spraw zagranicznych, a potem wiceszefa prezydenckiego BBN Witolda Waszczykowskiego. (...) Albo Pawła Szałamachę (...). A jednak zawodowy dyplomata Waszczykowski, typowy ekspert Szałamacha i wykładający przez lata w nowosądeckiej szkole biznesu Naimski na Wiejskiej pojawiali się rzadko, a jeszcze rzadziej w partyjnej centrali. Na temat „list wstydu”, które przedstawiła PO: Można zrozumieć PO, że mówi o „listach kompromitacji”, koncentrując się na obecności na nich dawnych funkcjonariuszy służb. Skądinąd ci funkcjonariusze byli grupą idealistów próbującą je (służby - red.) zmieniać i w końcu przez nie wyplutą. Ale te wypowiedzi to symptom walki politycznej.

Zaremba nie zgadza się z mainstreamowymi komentatorami:

Kaczyńskiego przedstawia się jako despotę, który wprowadza do partii nowych ludzi, aby tym łatwiej nimi kierować. Naturalnie w takich operacjach zawsze możemy przyłapać lidera na kalkulacjach. Kilka lat temu w podobnym kierunku szedł Donald Tusk, osłabiając dawne partyjne więzi „baronów” poprzez przeciwstawianie im ludzi nowych – od Janusza Palikota po Jarosława Gowina, od Julii Pitery po Radosława Sikorskiego. Z pewnością Kaczyński rozumuje podobnie, ale przy okazji oferuje swojemu ugrupowaniu trochę świeżej krwi, wyższego poziomu, nowych pomysłów. I to nawet przeciwnicy, zwłaszcza ci ze świata mediów, mogliby choć półgębkiem docenić.

Publicysta zastanawia się nad rolą Zyty Gilowskiej w kampanii PiS:

Trudno dziś wskazać w szeregach PiS jednoznaczny autorytet w dziedzinie finansów: Beata Szydło okazała się osobą ze zbyt szybkiego awansu, z kolei prof. Żyżyński ma zbyt lewicowe poglądy nawet jak na prospołeczny PiS, jego otwarta obrona wyższych podatków nie przyda się przed wyborami. Toteż w tej wybitnie gospodarczej kampanii wszyscy wzdychają do Zyty Gilowskiej i są przekonani, że jej kolacja z prezesem to więcej niż incydent. Ale Gilowska, przy swoich kłopotach ze zdrowiem i wypaleniu polityką, to jednak fantom. A jej udział w kampanii rodzi pytanie, czy wypada to robić członkowi Rady Polityki Pieniężnej.

Naturalnie stopień „nowości” tych debiutantów jest różny. Trudno nie uważać za polityka byłego wiceministra spraw zagranicznych, a potem wiceszefa prezydenckiego BBN Witolda Waszczykowskiego. (...) Albo Pawła Szałamachę (...). A jednak zawodowy dyplomata Waszczykowski, typowy ekspert Szałamacha i wykładający przez lata w nowosądeckiej szkole biznesu Naimski na Wiejskiej pojawiali się rzadko, a jeszcze rzadziej w partyjnej centrali. Na temat „list wstydu”, które przedstawiła PO: Można zrozumieć PO, że mówi o „listach kompromitacji”, koncentrując się na obecności na nich dawnych funkcjonariuszy służb. Skądinąd ci funkcjonariusze byli grupą idealistów próbującą je (służby - red.) zmieniać i w końcu przez nie wyplutą. Ale te wypowiedzi to symptom walki politycznej.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości