Reklama

Przedszkolaki ucierpią przez absurdalne zmiany w ustawie

Zgodnie z ustawą o systemie oświaty zmieniły się zasady płatności za publiczne przedszkola. Co to oznacza? Podwyżki i wiele problemów

Publikacja: 06.09.2011 19:56

Przedszkolaki ucierpią przez absurdalne zmiany w ustawie

Foto: W Sieci Opinii

O sprawie pisze Łukasz Warzecha z „Faktu” na salonie24.pl.

W przedszkolu, do którego chodzi moje dziecko, odbyło się wczoraj zebranie. Pani dyrektor (...) stanęła przed trudnym zadaniem ogłoszenia rodzicom, jakie przyjemności zafundowała im na nowy rok szkolny znowelizowana ustawa o systemie oświaty oraz uchwała Rady Warszawy w sprawie opłat za przedszkola. Ciekawa i pouczająca była obserwacja reakcji rodziców: najpierw dezorientacja i niezrozumienie, potem rosnące niedowierzanie, na koniec narastająca irytacja na ewidentny absurd, połączony ze wzrostem obciążeń. I – jak można było się domyślić z niektórych komentarzy – całkowity brak zrozumienia, komu ten cyrk zawdzięczają.

Warzecha pisze o powodach zmian w ustawie:

Oficjalne uzasadnienia były dwa: po pierwsze – skłonić rodziców, aby odbierali dzieci wcześniej (tak jakby rodzice masowo trzymali swoje pociechy w przedszkolach jak najdłużej dla zabawy) oraz sprawić, żeby płaciło się wyłącznie za czas faktycznie spędzony w przedszkolu.

Opisuje funkcjonowanie nowego systemu:

Reklama
Reklama

Rodzice muszą wypełnić na początku roku deklaracje, w których zapowiadają, w jakich godzinach dziecko będzie chodzić do przedszkola w każdy dzień. Przy czym – uwaga – nie da się zadeklarować krótszych godzin, a potem ewentualnie płacić tylko za dodatkowy czas, bo po trzech wykroczeniach poza zadeklarowany czas deklarację trzeba odpowiednio zmienić. Jeżeli natomiast dziecko odbierze się przed zadeklarowanym końcem pobytu w przedszkolu, zwrotu oczywiście nie ma. Ten jest możliwy jedynie, jeżeli wcześniej zgłosi się nieobecność dziecka. Zatem tłumaczenie, że chodzi o to, aby płacić za rzeczywisty czas pobytu, jest fikcją.

Łukasz Warzecha wymienia także inne skutki zmian:

Po podliczeniu wszystkich kosztów, przy założeniu maksymalnej obecności dziecka w przedszkolu, koszt miesięczny może sięgnąć nawet ponad 600 zł. (…) Nauczycielki, zamiast zajmować się dziećmi, znaczną część swojej uwagi będą poświęcać na wypełnianie co godzinę list obecności. Szczególnie zaś będą się skupiać na odnotowywaniu wejść i wyjść przed 8, kiedy jest czas na indywidualną pracę z dziećmi.

Takich absurdów nie powstydziłby się sam Stanisław Bareja. Szkoda tylko, że przez decyzje urzędników ucierpią dzieci.

O sprawie pisze Łukasz Warzecha z „Faktu” na salonie24.pl.

W przedszkolu, do którego chodzi moje dziecko, odbyło się wczoraj zebranie. Pani dyrektor (...) stanęła przed trudnym zadaniem ogłoszenia rodzicom, jakie przyjemności zafundowała im na nowy rok szkolny znowelizowana ustawa o systemie oświaty oraz uchwała Rady Warszawy w sprawie opłat za przedszkola. Ciekawa i pouczająca była obserwacja reakcji rodziców: najpierw dezorientacja i niezrozumienie, potem rosnące niedowierzanie, na koniec narastająca irytacja na ewidentny absurd, połączony ze wzrostem obciążeń. I – jak można było się domyślić z niektórych komentarzy – całkowity brak zrozumienia, komu ten cyrk zawdzięczają.

Reklama
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Polska z bronią u nogi
Publicystyka
Marek Migalski: Wścieklica antyprezydencka
Publicystyka
Antonina Łuszczykiewicz-Mendis: Indie – trzecia droga między USA a Chinami?
Publicystyka
Karol Nawrocki będzie koniem trojańskim Trumpa w Europie czy Europy u Trumpa?
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Trzeba przeciwdziałać pokusie instrumentalnego traktowania Polski
Reklama
Reklama