Zapytany, czy boi się słowa „reformy”, odpowiada:
Nie boję się słowa „reformy”, ale nie będę się zachłystywał własnym reformatorstwem. Popatrzcie, jak wprowadziliśmy regułę wydatkową, czyli zasadę, że wydatki mogą rosnąć tylko o 1 proc. ponad inflację. Niektórzy „zawodowi reformatorzy” najpierw wszystko by wyjaśnili: że skutek tej reguły będzie taki, że relacja wydatków do PKB będzie stopniowo spadała co roku o ok. 1 pkt. proc. Pewnie obraziliby tych, którzy śmieliby mieć wobec tego rozwiązania wątpliwości. Sejm by tę regułę odrzucił, a wtedy nasi reformatorscy radykałowie chodziliby po mediach i mówili jacy niegodni są ci, którzy się z nimi nie zgadzają.
Rostowski skomentował słowa premiera, który ekonomistów wzywających rząd do reform nazywał wcześniej „pseudoekspertami”:
Zawsze mówiliśmy, że druga kadencja będzie kadencją reform, czyli zmian strukturalnych, np. jeśli chodzi o emerytury mundurowe czy KRUS. (...) Wielu mówiło, że powinniśmy z szablami iść na czołgi, czyli w pierwszej kadencji honorowo polec w słusznej sprawie. To absurdalne. W polityce nie można abstrahować od polityki. Dla zmian strukturalnych trzeba stworzyć warunki polityczne i myśmy je stworzyli.
O podwyższeniu wieku emerytalnego: