To jest wypowiedź, która wyraźnie stwierdza, że Polska decyduje się być członem federacji, a więc przestać być państwem suwerennym. To złamanie konstytucji w sposób niesłychanie wręcz drastyczny. (…) Minister Sikorski nie miał żadnych podstaw ani konstytucyjnych, ani ustawowych, żeby tego rodzaju tezy sformułować. Nie miał żadnych podstaw, by ofiarować Niemcom przywództwo w Unii Europejskiej, z tego względu, że nawet bez tych propozycji dalej idących, to jest oferowanie Polsce pozycji podrzędnej, pozycji, którą mieliśmy przez dziesięciolecia. Nie na tym polegają cele polskiej polityki zagranicznej, by powracać do sytuacji sprzed 1989 r.
Zdaniem Kaczyńskiego konsekwencje realizacji planu Sikorskiego są łatwe do przewidzenia:
Doświadczenia w stosunkach polsko-niemieckich wskazują bardzo wyraźnie, jak to wygląda. Niemcy w żadnej ważnej sprawie nie ustępują i wszędzie bezwzględnie realizują swoje interesy. Zarówno – te zewnętrzne – choćby sprawa rurociągu północnego, jak i wewnętrzne – choćby sprawa „widocznego znaku” [Eriki Steinbach – red.], ale także mniejszości polskiej w Niemczech, dzieci tam wychowywanych.
Jest mnóstwo takich przykładów, że Niemcy nie idą na żadne ustępstwa nawet takie o charakterze kurtuazyjnym. Z tego trzeba sobie zdawać sprawę. Trudno, żeby polski minister spraw zagranicznych czegoś takiego nie wiedział. Że nie wiedział, na co naraża Polskę, wygłaszając tego rodzaju przemówienie.
Kaczyński zapowiedział złożenie wniosku o podstawieniu Sikorskiego przed Trybunałem Stanu, choć jak zaznaczył: