Cały budżet unijny, nawet gdyby nie był w większości bezproduktywnie trwoniony, wynosi niecałe 1,5 proc. europejskiego PKB. Jednakże, na co zwrócił uwagę, krytykując plan Sarkozy’ego i Merkel amerykański „New York Times”, poddanie słabszych krajów peryferii fiskalnym rygorom według kryteriów odpowiednich dla państw tworzących centrum strefy zdławi w nich do reszty wzrost gospodarczy, uniemożliwiając wyjście ze spirali zadłużenia.
Zapobiec temu mogłoby tylko znaczące zwiększenie – tytułem rekompensaty za utracone możliwości kumulowania środków na rozwój – pomocy finansowej, tymczasem Europa wyraźnie przymierza się do jej znaczącego obcięcia.
I dlatego:
Trzeba też spróbować odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle istnieją narzędzia, które mogą eurowalutę trwale uratować, a nie tylko przedłużyć śmiertelne konwulsje. No i przede wszystkim trzeba też rozważyć wariant przeciwny: co może się stać w przypadku nieskutecznego podtrzymywania walutowego eksperymentu?
Może lepiej pogodzić się z nieuchronnym, niż pchać w czarną dziurę kolejne miliardy, potęgując skutki odwlekanego krachu? Wielu ekonomistów wskazuje tu przykład Argentyny, która po bolesnym dla wszystkich bankructwie stosunkowo szybko, dzięki oczyszczeniu się z nietrafionych pomysłów, weszła na ścieżkę szybszego niż wcześniej rozwoju.