Autor podręcznikowej "Historii Polski" (wydanej w drugim obiegu pod pseud. Andrzej Albert) podkreśla, że generała obciąża nie tylko skutek, ale i motywacja:
Dziś nie można już łudzić się, jakoby generał Jaruzelski wywoływał stan wojenny dla uniknięcia interwencji moskiewskiej. Stan wojenny ogłoszony został przez generała dla obrony systemu władzy, w którym był postacią centralną. Wbrew interesom kraju. W celu kontynuacji tego, co zaczęło się w roku 1944.
I przypomina, że kropkę nad „i” stawia rozmowa z sowieckim marszałkiem Kulikowem, gdy Jaruzelski prosił o pomoc Armii Czerwonej. Profesor podkreśla, że skutki wprowadzenia stanu wojennego były "wielowymiarowe":
Po pierwsze ofiary bezpośrednie – zabici, ranni, internowani, aresztowani plus ogromna emigracja. Stan wojenny zmusił dziesiątki tysięcy Polaków akurat przebywających za granicą – a okres 1980–1981 był czasem względnie łatwego otrzymywania paszportu – do wybrania tzw. wolności. Choćby i wyjechali akurat jedynie na kilka dni w celach turystycznych. W rezultacie decyzji generała ich talenty i umysły zasiliły gospodarkę czy naukę Zachodu. Kosztem Polski. A iluż Polaków udało się na emigrację wewnętrzną? Ilu zrezygnowało z realizacji w PRL swych ambicji zawodowych, naukowych, czując obrzydzenie do wszelkiej formy współpracy z reżimem…
Spójrzmy chociażby na wchodzące wówczas w życie zawodowe roczniki szkół artystycznych. Niewyobrażalne dziś dla młodych problemy wyboru. Proszę pamiętać o aktualnym wówczas bojkocie telewizji, radia czy pewnych teatrów, reżyserów. To są nieobliczalne straty intelektualne. A gospodarka? Rygory stanu wojennego miały ją ożywić i uzdrowić, a stało się dokładnie odwrotnie. Stan gospodarki podobny do roku 1978 osiągnęliśmy dopiero po kilkunastu latach.