Publicysta "Uważam Rze" mówi portalowi steczyk.info:
Cały czas słyszymy, że musi być więcej Europy i musimy być wśród tych najsilniejszych. Mamy problemy z tym, że odgórnie integrowana Europa niespecjalnie się sprawdza, więc musimy ją jeszcze bardziej integrować. Mamy problemy z tym, że euro - tak wprowadzona wspólna waluta, zgodnie z tym, jak przewidywali co trzeźwiejsi ekonomiści - musi prowadzić do negatywnych konsekwencji, to trzeba jeszcze wprowadzić rząd ekonomiczny.
Nie ma w tym żadnego namysłu, a jest frazes i jest takie straszenie - jeśli się rozpadnie strefa euro, to będą straszne kłopoty, jeśli obecny kształt integracji europejskiej nie wypali, no to będzie nieomal już wojna.
Uderzające jest też odwrócenie sensu, które widzimy w wypowiedzi premiera. No, bo tak naprawdę, to już teraz, we współczesnej Europie mamy do czynienia z koncertem mocarstw, a zwłaszcza jednego mocarstwa - czyli Niemiec, a koncert mocarstw to przecież dziś - Francja i Niemcy.
Mamy więc do czynienia z sytuacją, gdzie pod pozorem wspólnej Europy, jak można się było domyślić, dużo łatwiej przeprowadzać wolę silnych graczy, a nawet najsilniejszego gracza, jakim są Niemcy. A to się wpisuje w nierównomierne zobowiązania - np. jeżeli my podpisujemy się pod taką formułą, którą teraz się konkretyzuje - że będą automatyczne kary, dla tych, którzy naruszają dopuszczalny poziom deficytu budżetowego - to okazuje się, że one nie będą automatyczne, ale będą przegłosowywane przez członków strefy euro, ale już nie przez tych spoza euro. Tak więc - o nas będą decydowali członkowie euro, ale my o nich już nie. Czyli będziemy podporządkowani i już wybieramy podległość w punkcie wyjścia.
Już samo założenie płynięcia w głównym nurcie oznacza uległość, rezygnację z własnej polityki. My mamy możliwość prowadzenia w Europie samodzielnej polityki - jest wiele krajów, które mają wspólne z nami interesy, a które przecież stanowią określoną siłę - są to koalicje, które można zawierać doraźnie - bardziej lub mniej trwałe. To są nie tylko kraje postkomunistyczne, ale np. basenu Morza Bałtyckiego, jak Szwecja.