Tusk przypomniał sobie o własnej partii

Słowa posłów to reakcja na zmianę stosunku premiera Donalda Tuska do własnego zaplecza parlamentarnego.

Aktualizacja: 29.01.2012 20:58 Publikacja: 29.01.2012 20:58

Piotr Gursztyn

Piotr Gursztyn

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Nadzwyczajność piątkowego posiedzenia Klubu PO wynika z dwóch powodów. Tusk z Klubem PO ostatni raz spotkał się jeszcze w poprzedniej kadencji (nie licząc krótkich podziękowań po wygranych wyborach). Drugi powód to zupełnie inny ton przemówienia wygłoszonego przez premiera do posłów z własnego klubu. W czasie poprzednich Tusk musztrował posłów. Wyliczał, czego od nich oczekuje i przestrzegał przed ich potencjalnymi grzechami. Ostrzegał, że PO może przegrać sama z sobą, na skutek chciwości czy zepsucia jej członków. Polityków PO to irytowało, bo czuli, że przewodniczący traktuje ich jak potencjalnych łapowników. Frustrowało też odsunięcie od procesów decyzyjnych i przekształcenie klubu w maszynkę do głosowania nad rządowymi projektami ustaw.

W piątek Tusk nie obiecał radykalnej zmiany. Choć posłowie narzekali, że nie mają dostępu do ministrów, nie padła deklaracja, że będą mieli wpływ na ich pracę. Nie padła obietnica, że będą mieli wpływ na to, co przysyła do Sejmu Rządowe Centrum Legislacji - dla posłów jest ono uosobieniem dyktatu rządu nad parlamentem.

Mimo to członkowie PO poczuli, że Tusk chce z nimi rozmawiać. - Nigdy przedtem nie mówił nam, że ma jakiś dylemat - opowiada zaskoczony uczestnik posiedzenia. Dylemat, o którym Tusk długo opowiadał, to kwestia paktu fiskalnego i stosunku rządu do tego dokumentu. Tusk mówił, że każda decyzja, którą podejmie, może oznaczać porażkę rządu.

W podobnym tonie wypowiadał się o najbardziej niepopularnych planach reform. Posłów zaskoczyło, że nie przedstawił - w odróżnieniu od wcześniejszych przemów - planu awaryjnego.

Poczuli się jednak traktowani bardziej podmiotowo. - Wcześniej Donald czarował nas i wszyscy wiedzieliśmy, że jesteśmy czarowani. Tu gorące oklaski po jego wystąpieniu były premią za szczerość - mówi nasz rozmówca. Na szeregowych posłach zrobiło wrażenie, że zjadł z nimi wspólną kolację i poświęcił im kilka godzin. Nie wszyscy wierzą w szczerość słów Tuska, ale przyznają, że zapanował nad coraz bardziej sfrustrowanym klubem: - Podbił posłów, nie mówiąc już o posłankach. Teraz klub pójdzie za nim w ogień - ocenia jeden z partyjnych sceptyków.

Ważnym sygnałem dla PO było też to, że kilkanaście dni temu zebrał się zarząd krajowy partii. Stało się to po raz pierwszy od wyborów, choć statut PO nakazuje, aby zebrania odbywały się nie rzadziej niż co miesiąc. - Jak trwoga, to do partii - komentowali niektórzy politycy PO, zarząd bowiem zebrał się po serii fatalnych dla rządu wydarzeń - od protestu lekarzy począwszy, na niezgodzie koalicjanta na reformę systemu emerytalnego kończąc.

Parlamentarzyści PO przypuszczali już wcześniej, że kryzys zmusi zamkniętego w swojej kancelarii Tuska do kontaktu z własnym zapleczem. Nie przypuszczali jednak - jak dziś mówią - że nastąpi to tak prędko.

Nadzwyczajność piątkowego posiedzenia Klubu PO wynika z dwóch powodów. Tusk z Klubem PO ostatni raz spotkał się jeszcze w poprzedniej kadencji (nie licząc krótkich podziękowań po wygranych wyborach). Drugi powód to zupełnie inny ton przemówienia wygłoszonego przez premiera do posłów z własnego klubu. W czasie poprzednich Tusk musztrował posłów. Wyliczał, czego od nich oczekuje i przestrzegał przed ich potencjalnymi grzechami. Ostrzegał, że PO może przegrać sama z sobą, na skutek chciwości czy zepsucia jej członków. Polityków PO to irytowało, bo czuli, że przewodniczący traktuje ich jak potencjalnych łapowników. Frustrowało też odsunięcie od procesów decyzyjnych i przekształcenie klubu w maszynkę do głosowania nad rządowymi projektami ustaw.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości