Staniszkis podtrzymuje tezę, że gabinet Donalda Tuska jest najgorszym rządem w historii III Rzeczypospolitej:
Ale trzeba też stwierdzić, że opozycja nie odpowiada skutecznie na wyzwania, które stoją przed Polską. Jest to rezultat przyjętej przez Prawo i Sprawiedliwość taktyki politycznej, którą nazywam radykalizmem inercyjnym.
Żeby to uzasadnić, trzeba zacząć od odwołania się do różnych typów radykalizmu. Pierwszy uosabia znany nam typ tzw. buntownika bez powodu. Jest to radykalizm psychologiczny, który ma dać ujście zgeneralizowanej frustracji jednostki. Drugi to radykalizm kulturowy. Tak właśnie było w wypadku pierwszej Solidarności w latach 80. Pojawiło się wówczas nowe doświadczenie – aby opisywać scenę polityczną, zaczęto posługiwać się językiem etyki. Wizja dobra walczącego ze złem wymagała czarno-białych kategorii, dzięki temu powstał mit, który zafunkcjonował w skali masowej. Wspomnianym typom radykalizmu nie zawsze towarzyszy prawdziwy radykalizm polityczny, czyli formułowanie alternatywnego projektu politycznego i realnej ścieżki dojścia do jego realizacji.
I wyjaśnia, że w wypadku Prawa i Sprawiedliwości często mamy do czynienia z „radykalizmem inercyjnym”:
Polega on na tym, że fundamentalnie radykalna, mająca podstawy w surowej ocenie obecnie rządzących, diagnoza sytuacji, w znacznym stopniu paraliżuje możliwości realnego działania. Radykalizm inercyjny nie bierze pod uwagę tego, że w sytuacji ograniczonej swobody manewru, także geopolitycznej, możliwe są tylko ewolucyjne i cząstkowe zmiany, i to przede wszystkim na poziomie instytucjonalnym. Prawdziwy radykalizm, taki, który może przynieść faktyczną zmianę, tkwi wobec tego w szczegółach. Z samej natury działania instytucji, których dominującą cechą jest przede wszystkim utrzymanie ciągłości i kontynuacji, nie ma zbyt wielu możliwości dokonania radykalnego, skokowego przełomu.