Od początku III RP istniała tendencja do posługiwania się ludźmi ze służb specjalnych. Można nawet powiedzieć, że te osoby w kluczowych momentach życia politycznego, społecznego i gospodarczego podejmowały decyzje. Ludzie tacy, jak Tadeusz Mazowiecki czy Jan Krzysztof Bielecki byli jedynie figurantami ich decyzji. To było związane z genezą Okrągłego Stołu, który był organizowany przez służby specjalne Czesława Kiszczaka, oraz z oparciem struktury państwa na komunistycznych służbach specjalnych. Ludzie związani ze służbami uaktywniły się również w czasie procesu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.
Cy przez 10 kwietnia 2010 r. sort ludzi z resortu powraca do gry?
Takie osoby były aktywne zawsze, gdy dochodziło do kluczowego momentu w naszym życiu publicznym. Również układ negocjowany przez Donalda Tuska, dotyczący wizyty w Katyniu, był opracowywany przez ludzi, którzy w przeszłości byli agentami Służby Bezpieczeństwa. Oni przez cały czas odgrywali kluczową rolę w tych negocjacjach. Obawiam się, że mogło się to w sposób istotny przyczynić do dramatu smoleńskiego oraz było istotną przesłanką, ułatwiającą stronie rosyjskiej wprowadzenie w błąd i stworzenie warunków do tego, że lot do Smoleńska zakończył się dramatem.
Macierewicz jest zdania, że poleganie na ludziach służb „zawsze ma złe a czasami tragiczne konsekwencje dla Polski”. Polega na nich obecna władza?
Donald Tusk jest osobą, która ma szczególną świadomość ryzyka i zła, związanego z posługiwaniem się ludźmi uwikłanymi we współpracę ze służbami komunistycznymi czy pracę na ich rzecz. Przecież Tusk uczestniczył w kluczowej decyzji związanej z obaleniem rządu Jana Olszewskiego. Robił to przy wsparciu ludzi z komunistycznych służb i dla ochrony tych ludzi. Później, w 2005 roku, przyznał, że był to jego największy błąd i, że to Jan Olszewski oraz ja mieliśmy rację. Skoro obecnie, posługiwał się ludźmi ze służb w rozmowach z Rosją, rokowaniach obarczonych straszliwym dramatem smoleńskim, w grze przeciwko śp. Lechowi Kaczyńskiemu, to musiał wiedzieć co robi.