Reklama
Rozwiń
Reklama

Piotr Skwieciński: Nie ma powodu by przejmować perspektywę syna Bieruta

Publicysta „Rzeczpospolitej” odrzuca zaproponowaną dziś narrację redukującą, która redukuje odpowiedzialność Bolesława Bieruta za popełnione zbrodnie

Publikacja: 09.08.2012 15:40

Piotr Skwieciński: Nie ma powodu by przejmować perspektywę syna Bieruta

Foto: W Sieci Opinii

Po tej publikacji na twitterze zawrzało. Blogerzy Chinalski i Kataryna zwracali uwagę na ten cytat:

Ojciec był zawsze serdeczny, przyjacielski, bezpośredni, niewywyższający się - wspomina syn Bolesława Bieruta.

A Beata Biel ripostowała w serwisie mikroblogowym:

Drogi dzieci, jeśli dziś pierwszy raz obiło Wam się o uszy nazwisko "Bierut", to pamiętajcie: nie, Bierut nie był spoko.

Dyskusję wywołał Konrad Piasecki publikując w rmf24.pl rozmowę z Janem Chylińskim, synem Bolesława Bieruta. Dowiadujemy się zeń co przywódca komunistycznej polski myślał o Józefie Stalinie?

Reklama
Reklama

Uważał, że jest to niezwykle utalentowany i mądry przywódca państwa radzieckiego.

Mimo, że syn przyznaje:

On nie mógł nie wiedzieć, bo przecież – koniec końców z jego rozkazu, a nie samowoli NKWD – w jakiś sposób zgładzono grono aktywu Partii Komunistycznej Polski. Ci działacze komunistyczni to byli często jego wielcy przyjaciele.

I przechodził nad tym do porządku dziennego?

Uznawał, że musi. 

Zwraca też uwagę odpowiedź, bodaj najostrzejsze pytanie dziennikarza:

Reklama
Reklama

 A kiedy pański ojciec odmawiał skorzystania z prawa łaski wobec osób skazanych na śmierć, a które często zapisały piękną kartę np. w latach okupacji. Robił to, bo naprawdę wierzył w winę tych ludzi?

Myślę, że tak. I że poza tym trzeba pamiętać, że on tego nie robił jednoosobowo. Tego typu decyzje były podejmowane po dyskusjach na biurze politycznym. Ja bym powiedział, że jeśli można coś mu zarzucać, to zbytnie podporządkowywanie się decyzjom tego wąskiego kolektywu kierowniczego. Może pod tym względem zbytnia uległość. Szczególnie odnoszę to w stosunku do Bermana. Uważam, że dużo złych, błędnych, szkodliwych posunięć podejmował pod wpływem Bermana i z jego namową.

Piasecki nie polemizuje. Natomiast Piotr Skwieciński poproszony przez „W Sieci Opinii” o komentarz zwraca uwagę:

Gdy „błędne” (a chodzi tu o zbrodnicze) decyzje syn Bieruta zwala na wpływ Bermana, to powstaje pytanie: na jakiej podstawie? Berman oczywiście miał ręce po łokcie we krwi, ale przecież był tylko numerem dwa w partii i państwie. A w dodatku na początku lat 50, jako Żyd, był osobiście zagrożony w związku z przyjmowanym wtedy przez Stalina antysemickim kursem („walka z kosmopolityzmem”, zamordowanie w Czechosłowacji i na Węgrzech komunistycznych polityków pochodzenia żydowskiego, wreszcie – sprawa kremlowskich lekarzy). Numerem jeden był bezapelacyjnie Bierut. I nikt nie zdejmie z niego odpowiedzialności.

I dodaje:

Syn Bieruta broni pamięci ojca. Trudno mieć do niego o to pretensję, trudno oczekiwać czegoś innego. Można nawet powiedzieć, że zachowuje się ładnie. Ale to nie powód, żeby przyjmować jego punkt widzenia.

Reklama
Reklama
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Publicystyka
Rzecznik Muzeum Historii Polski o okrągłym stole: To dobra decyzja ponad podziałami
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czas Kissingerów i Brzezińskich dobiegł końca
Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama