Mimo zastosowania przez Platformę wszystkich sprawdzonych metod piarowskich nie udało jej się odwrócić złego dla niej trendu. Skrajnym objawem bezradności wobec coraz mocniej dominującej opozycji jest propozycja postawienia przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro. Ten odgrzewany kotlet na nikim nie robi już żadnego wrażenia.

Strzałami z korkowca były też klasyczne tematy przykrywkowe - ustawa o in vitro czy związkach partnerskich. Media prawie nie zająknęły się na zapowiedź, według której „do końca tygodnia będzie raport w sprawie in vitro”. Szansę na zadanie ciosu opozycji miał Jacek Rostowski, który liczył koszty projektów PiS. Chwytliwe pozornie hasło „PiS proponuje piramidę finansową” pokazało jednak, że Rostowski nie występuje jako ekspert, ale propagandzista. Na dodatek, myląc się w obliczeniach, pod znakiem zapytania postawił własną fachowość. Pojawił się więc dawno niewidziany obraz: spokojne propozycje opozycji kontra nerwowy główny księgowy rządu, robiący błędy w rachunkach.

Od kilku tygodni Platforma nie wysłała więc do społeczeństwa żadnej pozytywnej informacji. Przeciwnie, zła passa zdaje się nie mieć końca. Choć w połowie sierpnia Donald Tusk przedstawił - jak się wtedy wydawało - przekonujące wyjaśnienia w sprawie swego syna, nowe fakty dotyczące Amber Gold sprawiły, że temat wrócił, a w sprawie premiera pojawiły się nowe wątpliwości. Wszystko powtórzyło się dwa tygodnie później. Premier w Sejmie przekonywał, że nie ma nic do ukrycia i ganił opozycję za wykorzystywanie sprawy politycznie. Choć jego wystąpienie było najlepsze tego dnia, kilka dni później wybuchła sprawa notatki ABW w sprawie Marcina P. i znów temat i wątpliwości powróciły ze zdwojoną siłą. Ujawnienie przez „Rz” treści przekazów dnia rozsyłanych posłom PO, w których sugeruje się, że winę za kłopoty rządzących ponosi opozycja, pokazuje, iż partia Donalda Tuska znajduje się w głębokiej defensywie. Dowodem tego jest wczorajszy sondaż, który wskazuje, że PO ma tylko dwa punkty proc. przewagi nad PiS.

Dotychczas Platforma była silna słabością partii opozycyjnych. Brnące w teorie zamachu PiS, licytująca się na radykalizm z partią Kaczyńskiego Solidarna Polska, czy skłócony z Ruchem Palikota SLD, były tłem dla błyszczącej Platformy. Teraz sytuacja się zmieniła. Propozycje PiS sprawiają, że to ta partia zyskuje na tle pogrążającego się w niemocy rządu. I nawet jeśli eksperci krytykują pomysły gospodarcze PiS, a PO kwestionuje pomysł debaty ekonomistów, nawet jeśli z szukania kandydata PiS na premiera przy konstruktywnym wotum nieufności wobec rządu nic nie wynika, wszystko to sprawia, że PiS jest rozgrywającym.

Na razie nie widać szansy na to, by PO mogła odzyskać inicjatywę. Afera Amber Gold ciągle budzi emocje. Zaś hamująca gospodarka będzie uderzać w premiera coraz silniej. Szansą na wyjście z impasu dla Tuska byłoby przedstawienie realnego programu naprawy finansów państwa. Głębokie reformy spowodują jednak dotkliwe dla społeczeństwa skutki. Jeśli PO nie odważyła się na to przy poparciu sięgającym 50 proc., to teraz nie zrobi tego na pewno. Premier może więc liczyć wyłącznie na potknięcie opozycji.