Redaktor naczelny Stanisław Stroński napisał tego dnia wyjątkowo zjadliwy, prowokujący i podburzający tekst zatytułowany „Ich prezydent": „Obce narodowości: Żydzi, Niemcy, Ukraińcy, głosami swymi w liczbie 103 dołączonymi do mniejszości głosów polskich w liczbie 186, narzuciły wczoraj większości polskiej w liczbie 256, mianowicie 227 za p. Maurycym Zamoyskim i 29 kartek białych, wybór p. Gabriela Narutowicza na Prezydenta Rzpitej Polskiej. Te liczby trzeba dobrze zapamiętać. /.../ Wybór ten, zdumiewająco bezmyślny, wyzywający, jątrzący, wytwarza stan rzeczy, z którym większość polska musi walczyć i na podstawie którego żadną miarą nie stanie do pracy państwowej, bo to byłoby tylko utrwalaniem rozstroju i zagładą podstawowych pojęć, któremi stoją narody."
Bernard Singer, komentator parlamentarny „Naszego Przeglądu", który we wspomnieniach pozostawił obiektywną ocenę najwybitniejszych publicystów okresu międzywojennego, tak scharakteryzował Strońskiego: „Reakcjonista, antysemita, członek najskrajniejszego klubu prawicowego w sejmie, nie używał nigdy poseł Stroński (z wyjątkiem dnia wyboru prezydenta Narutowicza w 1922 roku) w toku swoich licznych przemówień brutalnej formy ataku. Nigdy nie uderzał drągiem, obca mu była walka na słowa, przypominająca pojedynek na szable.
„Szpilki" swoje owijał Stroński jedwabiem. Kłuł słodkimi słowami wytworności. Nie polemizował po grubiańsku, nie używał słów pospolitych, był zawsze wytworny, elegancki."