Trudno o bardziej ironiczną sytuację, niż ta, kiedy Monika Olejnik, dziennikarka żyjąca z pasjonujących rozmów z Januszem Palikotem, Anną Grodzką czy Stefanem Niesiołowskim, namawia publicystów i dziennikarzy, żeby "nie robić z telewidzów idiotów". A mimo to, w jej dzisiejszym komentarzu na łamach "Gazety Wyborczej" jest zaskakująco celny. Dziennikarka dziwi się histerycznej reakcji środowiska Agory na decyzję TVP o pokazaniu filmu "Anatomia Upadku" Anity Gargas z "Gazety Polskiej".
Przeciwnicy pokazania filmu Gargas martwią się o stan umysłu Polaków. Co się z nami stanie, kiedy zobaczymy tendencyjny film produkcji "Gazety Polskiej"? Drodzy przeciwnicy, nie róbmy z telewidzów idiotów.
- apeluje Olejnik. I porównuje obie produkcje.
Pierwszy film "Śmierć prezydenta" National Geographic jest nudny, pozbawiony emocji, drugi ogląda się z wypiekami na twarzy. Anita Gargas pokazuje bałagan na lotnisku w Smoleńsku, prawdziwą Rosję, a przede wszystkim wstrząsające obrazy niszczenia wraku samolotu. Nie ma mowy o mgle, o ustaleniach komisji Jerzego Millera. Jest to subiektywny obraz reporterki z zamachem w tle. W filmie National Geographic są nieprawdziwe informacje o wspólnych ustaleniach polskiej i rosyjskiej komisji w sprawie przyczyn katastrofy. Nie pokazano stanu lotniska, nie powiedziano o błędach i winie rosyjskich kontrolerów. Z filmu nie są zadowoleni członkowie komisji Jerzego Millera.
Dziennikarka krytykuje też władze, które zamiast wyjaśnić sprawę, mnożą tylko wątpliwości i emocje.