Zaszczytny tytuł "chorego człowieka Europy", czyli niedołężnego, zacofanego i niepasującego do obecnych czasów państwa otrzymało po raz pierwszy - z ust cara Rosji Mikołaja I Imperium Osmańskie. Czasy się jednak zmieniły, tak jak i sama Turcja, która dynamicznie się rozwija i wyrasta na regionalne mocarstwo, podczas gdy większe problemy z samą sobą ma Europa. Czy role się więc odwróciły? Tak twierdzi były brytyjski minister ds. europejskich Denis MacShane, który na stronach wpływowego think tanku Carnegie Europe odpowiadał na pytanie: "czy Francja jest prawdziwym chorym człowiekiem Europy?"
"Prawdziwym chorym człowiekiem Europy jest sama UE.
W porównaniu z Niemcami, Francja rzeczywiście jest w dość słabej kondycji, podobnej do tej, w której Niemcy byli przed 2005 rokiem. Ale jeśli Francja źle się czuje, to co powiedzieć o Wielkiej Brytanii? W prawie każdej dziedzinie i statystyce - budżecie, długu, bilansu handlowego - Francja radzi sobie dużo lepiej niż Brytania, która dzieli z Francją strukturalną awersję do reform, słabe polityczne instytucje i systemy edukacji wrogo nastawione do nauk ścisłych.
Właściwie trudno jest znaleźć jakiekolwiek państwo unijne znajdujące się w dobrej kondycji, podczas gdy Europa czołga się poprzez "straconą dekadę" i kiedy sytuację pogarsza jeszcze narzucona przez Niemcy i "trojkę" UE/EBC/MFW dyscyplina. Nawet w Szwecji, bezrobocie rośnie do poziomów dotychczas spotykanych tylko dalej na południu Europy - w tym 28 procentowe bezrobocie wśród młodych.
No cóż, na szczęście my mamy swoją "zieloną wyspę". Prawda?