W oficjalnych wypowiedziach działacze PO chwalą Donalda Tuska, który w poniedziałek wykluczył starania o posadę szefa Komisji Europejskiej, mówiąc w TVP 2: – Podjąłem decyzję o tym, że chcę być dalej polskim premierem. Do 2015 roku tylko sprawy krajowe. Bycie polskim premierem jest dla mnie po stokroć ważniejsze niż potencjalne stanowisko europejskie. Decyzja jest definitywna.
Nieoficjalnie politycy PO nie są optymistami. Gryzie ich głównie to, dlaczego premier tak przyspieszył ogłoszenie swojej decyzji. Jeszcze w czwartek mówił przecież, że podejmie ją w czerwcu lub w lipcu.
– Wszyscy byli przekonani, że przez najbliższe tygodnie Tusk będzie budował pozycję na swej popularności w Unii i szansach na objęcie tam ważnego stanowiska – dziwi się polityk kojarzony z wewnętrzną opozycją w PO. – Coś się musiało wydarzyć.
Nasi rozmówcy z PO najczęściej podsuwali dwie interpretacje. Premier mógł dostać sygnał, że niedługo ktoś powie, iż nie ma w UE szans, albo wie, że w najbliższych dniach pojawi się niekorzystna informacja dla Polski – np. przycięcie przez europarlament unijnych pieniędzy dla Polski. – Premier postanowił zrobić ruch wyprzedzający i powiedzieć, że nie kandyduje, nim otrzyma cios z zewnątrz – zastanawia się jeden z rozmówców „Rz".
Jednak większość stawia na drugą interpretację, zgodnie z którą wpływ na przyspieszenie decyzji miała sytuacja wewnętrzna w partii. – Platforma się rozłazi, przyspieszając, chciał pokazać, że jeszcze panuje nad sytuacją – tłumaczy jeden z konserwatystów.