Sponsoring i wazelina

Czy dziennikarski zachwyt nad wicepremier Bieńkowską jest bezinteresowny? - podle insynuuje Robert Mazurek

Publikacja: 22.11.2013 15:09

Wicepremier Elżbieta Bieńkowska.

Wicepremier Elżbieta Bieńkowska.

Foto: Fotorzepa, Wojciech Nieśpiałowski Wojciech Nieśpiałowski

Nowa pani wicepremier Elżbieta Bieńkowska wyznała w czwartkowym wywiadzie dla TOK FM, że od środy "nie czyta gazet i nie ogląda telewizji", bo dość ma czytania o tym, "jakim to się jest wspaniałym".  Być może jest jednak jeszcze jeden - poza skromnością i niechęcią do czczej gadaniny - powód, dla którego nie czyta prasy. Być może po prostu wie, co w nich będzie napisane.

Tak przynajmniej nie-tak-znowu-nieśmiało sugeruje Robert Mazurek w tekście na portalu wPolityce.pl.

Fala zachwytów nad Elżbietą Bieńkowską wezbrała na tyle, że przyniosła już ofiary w ludziach. Odnotowano wręcz liczne przypadki zatonięć dziennikarzy w wazelinie.

- relacjonuje ten kataklizm Mazurek, opisując jak ze wszech stron spływają na panią Bieńkowską pochwały za jej urodę (w tym wypadku nie ma to rzecz jasna związku z seksizmem), osobowość (skłonność do używania przekleństw), urok, a nawet tatuaże, którymi ozdabia ministerialne ciało pani wicepremier. I choć trudno odmówić jej uroku (nawet jej dotychczasowy resort miał przyjemną nazwę - Mrr...) i rzadkiego w polityce dystansu do siebie ("Wydanie tak ogromnych pieniędzy nie jest łatwe. Nawet dla kobiety"  - żartowała w wywiadzie), to być może dziennikarski zachwyt nad panią minister ma również swoje głębsze, bardziej prozaiczne źródło.

Mazurek powołuje się tu na Jerzego Baczyńskiego z "Polityki", który w styczniu tego roku zwracał uwagę na problem konkursów organizowanych przez dla mediów przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Odbywający się corocznie konkurs dotyczył dotacji na promocję Funduszów Europejskich, w łącznej kwocie 8 milionów złotych. Dotacje miały być przyznawane tylko za takie teksty, które jak najbardziej przypominały te zwykłe, redakcyjne, niesponsorowane teksty - krótko mówiąc - takie, będące kryptoreklamą (lub kryptopropagandą). Z uwagi na kryzys w branży i atrakcyjne nagrody do konkursu miało stanąć ponad stu przedstawicieli mediów.

Baczyński nie miał wtedy wątpliwości, co do etycznej oceny tego posunięcia.

Pieniądze, jakimi w ramach promocji FE dysponuje ministerstwo, zamieniają się w ewidentną propozycję korupcyjną: wasi dziennikarze piszą i podpisują własnymi nazwiskami – nieoznakowane żadnymi ostrzeżeniami typu „reklama" czy „promocja" – pozytywne artykuły o wydawaniu unijnych pieniędzy (i działalności rządowych agend), a ministerstwo za to płaci.

Wyciągał też jednoznaczne wnioski:

Teraz nie wiem, czy liczne (i na ogół sympatyczne) wywiady z panią minister Bieńkowską zostały kupione? N

ie wiem, czy pozytywna opinia o „najsprawniejszym w Unii Europejskiej" systemie wydawania funduszy to prawda, czy bezwstydna polityczna propaganda za unijne pieniądze? Może premier też łyka tę medialną propagandę sukcesu? Nie wiem, ale nie dziwię się, że prawie nie ma w prasie i w mediach krytycznych przykładów źle wydanych lub rozgrabionych unijnych funduszy. Kto, spośród licznych medialnych beneficjentów „konkursu", zadarłby z rozdającym kasę ministerstwem?

Podsumowując tekst Baczyńskiego, Mazurek puentuje swój felieton fantastyczną i celną insynuacyjką:

Puenta? Decyzję o awansie Bieńkowskiej „Gazeta Wyborcza" przywitała tytułem „Premiera Bieńkowska" na pierwszej stronie i gigantycznym tortem z lukru w środku. Zupełnym przypadkiem wewnątrz gazety znalazł się 24-stronicowy „Magazyn o Funduszach Europejskich".

Cóż, przypadki chodzą po ludziach, więc po redakcjach zapewne też. Zresztą nawet, jeśli to nie przypadek, pocieszać może fakt, że pani Bieńkowska przy okazji łamie kolejne zasady świata patriarchatu. I to nie tylko dlatego, że będąc kobietą zaszła tak wysoko. Jest tak również dlatego, że w naszej maczystowskiej kulturze, "sponsorem" jest zwykle mężczyzna.

Win-win.

 

 

 

Nowa pani wicepremier Elżbieta Bieńkowska wyznała w czwartkowym wywiadzie dla TOK FM, że od środy "nie czyta gazet i nie ogląda telewizji", bo dość ma czytania o tym, "jakim to się jest wspaniałym".  Być może jest jednak jeszcze jeden - poza skromnością i niechęcią do czczej gadaniny - powód, dla którego nie czyta prasy. Być może po prostu wie, co w nich będzie napisane.

Pozostało 88% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości