– Proszę spojrzeć na snujących się po sali pracowników Biura Prasowego. W internecie trwa na nas zmasowany atak, powinni siedzieć teraz przy komputerze, by stawić mu czoła – mówił w kuluarach sobotniego kongresu programowego Prawa i Sprawiedliwości jeden z posłów tej partii.
Jego diagnoza była nieco przesadzona. Na internetowych profilach PiS pojawiały się próby polemiki, ale trzeba przyznać, że sobotnia ofensywa ministerstw, które w serwisach społecznościowych polemizowały z poszczególnymi założeniami programu PiS i wystąpieniem prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zaskoczyła ludzi odpowiedzialnych za kreowanie wizerunku tej partii.
PiS spodziewał się zgoła odmiennej reakcji. Nieprzypadkowo partia sfinansowała kampanię promocyjną w mediach. Jak wynikało z naszych rozmów z przedstawicielami ugrupowania, spoty miały zapobiec przemilczeniu ofensywy lidera sondaży. Politycy PiS narzekali, że wcześniej podobny los spotkał styczniowe podsumowanie objazdu powiatów w Przysusze.
Opozycji nie sprzyjały też sukcesy polskich olimpijczyków w Soczi. Po złotych medalach Zbigniewa Bródki i Kamila Stocha kongres programowy nie miał szans stać się tematem dnia. A przecież w tym celu takie imprezy organizuje się w weekend, gdy nie ma innych politycznych wydarzeń, które mogą je przesłonić.
Temat wrócił jednak do głównego nurtu debaty, głównie za sprawą taktyki wybranej przez Platformę Obywatelską. Ostry atak w internecie przerodził się w dyskusję o debacie, którą zaproponował premier Donald Tusk.