Dyplomacja to w równym stopniu sztuka mowy, co sztuka powstrzymywania języka. Nie wszystko w końcu można powiedzieć, kiedy jest się przedstawicielem narodu (choć polscy parlamentarzyści zdają się mieć na ten temat inne zdanie). Co innego jednak za zamkniętymi drzwiami, kiedy jest się u swoich. Wtedy można sobie popuścić i mówić co tylko się ma w sercu. Problem tylko w tym, że często "swoi" nie są do końca swoimi - lub po prostu lubią gadać... bądź nagrywać. Ściany zyskują wtedy uszy i mamy przecieki - nasze małe okienka pozwalające nam zajrzeć za kulisy wielkiej (mniejszej zresztą też) polityki.
Ostatnie czasy, w dużej mierze dzięki uprzejmości różnych służb, były bardzo obfite w te okienka. Dziś mamy kolejny, ciekawy przeciek. Przeciek jest ciekawy, bo ciekawy jest jego bohater - sekretarz stanu USA John Kerry; oraz sytuacja - przeciek pochodzi bowiem z półoficjalnego spotkania za zamkniętymi drzwiami Komisji Trójstronnej, czyli konferencji biznesowych i politycznych elit z Europy, Ameryki i Azji, która - jeśli wierzyć zwolennikom spiskowych teorii (do czego nie namawiam) - rządzi światem, na zmianę z grupą Bilderberg (nota bene wśród zaproszonych jest sześciu Polaków: czwórka ludzi związana z Agorą oraz Marek Belka i Andrzej Olechowski).
Ujawniony przez portal "Daily Beast" przeciek - taśma z nagraniem mowy Kerry'ego na forum Komisji- jest też ciekawy ze względu na treść: Kerry miał ponoć porównać politykę Izraela do apartheidu, a także przyznać, że amerykański wywiad podsłuchał rozmowy donieckich separatystów dostających rozkazy prosto z Moskwy.
Równie ciekawe jest jednak to, co powiedział o swoich doświadczeniach z Siergiejem Ławrowem, słynnie bezczelnym ministrem spraw zagranicznych Rosji. Odczucia Kerry'ego zdecydowanie potwierdzają tę opinię, jak również i to, że mimo tylu doświadczeń w kontaktach z Rosją Amerykanie nadal mają trudność z uwierzeniem, że Rosja nie jest "normalnym" państwem, które gra według normalnych, cywilizowanych reguł.
To, co teraz się dzieje to nie negocjacje. To konfrontacja. Przykro mi to powiedzieć, ale nigdy nie widziałem tak kompletnego, nędznego, nieodpowiedzialnego, haniebnego odejścia od szeregu obietnic i porozumień które zawarto. Odbyłem z Ławrowem sześć spotkań w ostatnich tygodniach. Ostatnie z nich było kafkowskie, było jakby z innej planety, po prostu dziwaczne. Nikt nie jest lepszy od niego w nazywaniu niebieskiego czerwonym i czarnego białym... Z czymś takim właśnie musimy sobie radzić.