Taka jest natura człowieka (nie każdego, tylko rozumnego, czyli Homo sapiens, co podkreślam z naciskiem): chciałby wiedzieć, kiedy i skąd się wziął. Właśni rodzice i dziadkowie są przeważnie znani, natomiast z dalszymi przodkami różnie bywa, zwłaszcza gdy w grę wchodzą epoki geologiczne. Na temat naszego pochodzenia krążyły przez ostatnie parę tysięcy lat rozmaite legendy – aż urodził się Karol Darwin, dziewiętnastowieczny Anglik, który wykrył rzeczy i sprawy tak osobliwe, nieprawdopodobne, otchłanne i poruszające, że całą naszą ludzką historię wywróciło to do góry nogami.
Czym jest ewolucja biologiczna – najzwięźlej wyjaśniają encyklopedie, ale i w nich hasła są tak obszerne jak rozdziały szkolnych podręczników. Podręczników, książek, monografii oraz uczonych rozpraw i kontrrozpraw na temat darwinowskiej ewolucji napisano zaś już tak wiele, że bogatszą światową literaturę tworzy chyba tylko beletrystyka miłosna (z obu półek trochę czytałem, więc wiem). Jeśli więc z przekonaniem polecam lekturę tomu o kolejnym numerze 6 238 459 w katalogu światowej biblioteki ewolucjonizmu, to dlatego, że jest to książka wyjątkowo zrozumiała i przystępna oraz pozwalająca odbiorcy zachować bezcenną samodzielność ocen – o co szczególnie trudno przy popularyzacji wiedzy ścisłej. Na dodatek czyta się te „Meandry" potoczyście, jak bajkę pani Szecherezady albo klejnociki pana Archera, a do niektórych rozdziałów wraca, by tak rzec, z powtórną i podwyższoną ciekawością...
By pozostać przy mojej ulubionej terminologii kulinarnej, na ponad czterystu stronach-talerzach autor podał tuzin przeróżnych wykwintnych i arcysmacznych rozdziałów-dań. Kto głodny wiedzy, ten sobie książkę kupi i zje, tzn. przeczyta (można po kawałku), a ja, dla zaostrzenia smaku, zaprezentuję Państwu hic et nunc istne cacuszko: ewolucyjne wyjaśnienie intelektualnej wyższości aszkenazyjskich Żydów! [BTW: kudy mi do Ryszkiewicza, ale przypomnę, że starą ewolucyjną hipotezę na ten temat przedstawiłem w październiku w felietonie „Aj kju ósmego pasażera".
To oczywiście temat wdzięczny, jako że obrosły historycznymi mitami. Autor opowiada o nim na dwudziestu pięciu fascynujących stronach, mnie zaś zostało – w tej formule – zaledwie kilkanaście wierszy. Ale proszę bardzo.
Jak powszechnie wiadomo, Żydzi (tu i dalej – aszkenazyjscy), począwszy od XIX wieku są silnie nadreprezentowani w polityce, mediach, nauce i kulturze. Ryszkiewicz przytacza konkretne źródła, liczby i znane nazwiska. Tzw. testy na inteligencję dają Żydom najwyższy wskaźnik IQ spośród wszystkich etnicznych społeczności i środowisk (112-115 wobec 100 dla innych Europejczyków). IQ jest wyraziście dziedziczny. Wyższa inteligencja Żydów wykształciła się biologicznie wskutek ich wielowiekowej ewolucyjnej izolacji środowiskowej, przewagę zaś demograficzną dał dziewiętnastowieczny postęp materialny pospołu ze zmianami obyczajowości i demokratyzacją.