Tuba chińskiej propagandy powtarza do znudzenia, że dzięki chińskim decyzjom, sytuacja na morzu Południowochińskim ulega poprawie. Wszyscy, tzn. naukowcy, okoliczna ludność a nawet potencjalni rozbitkowie mają korzyści ze sztucznych wysp, nie ma mowy o żadnych instalacjach militarnych. Choć amerykańskie zdjęcia satelitarne dowodzą istnienie tych ostatnich, Pekin bawi się w kotka i myszkę z Waszyngtonem i co jakiś czas swoje wojskowe obiekty skutecznie chowa.
Zabawa się skończyła?
To, co dzieje się na spornym morzu, już dawno nie przypomina zabawy. USA przyznaje dodatkowe środki na korzystne kontrakty na łodzie straży przybrzeżnej dla Wietnamu, który od chińskiej ekspansji cierpi najbardziej. Filipiny nie mogą już wytrzymać tego, że pod ich bokiem rosną nowe wyspy, o których strona amerykańska sama wypowiada się, że Pekin produkuje je taśmowo. Niedawno także w dzienniku Global Times padła opinia o tym, że wojna pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi wydaje się nieuchronna. Dla Amerykanów bowiem warunkiem koniecznym i egzekwowalnym natychmiastowo jest wstrzymanie całej chińskiej aktywności odnośnie uzurpowania sobie coraz większego terenu na morzu Południowochińskim.
Wiceprezydent USA Joe Biden podkreślał na jednym z ostatnim wystąpień publicznych, jak bardzo nie podoba się Stanom Zjednoczonym chińska aktywność. Nazywał rzeczy po imieniu: platforma wiertnicza znajdująca się nie tam, gdzie powinna, jednostronnie narzucane zakazy połowów i fabryki sztucznych fragmentów lądu. Czy jednak to wszystko wystarczy, by zderzyć ze sobą militarnie dwie największe gospodarki świata? Co może także przynieść takie starcie, którego wcześniej za bardzo nie przewidywano?
Walka na liczby
PKB Stanów Zjednoczonych sięga 16,8 bln dolarów rocznie, Chin dla porównania 9,2 bln. Według szacunków wszystkie bogactwa spoczywające na terenie morza Południowochińskiego mogłyby przynieść bilion dolarów, ale dopiero w horyzoncie pół wieku. Kolejne wstępne analizy konfliktu, który mógłby się rozpocząć między oboma państwami zakładają koszty na poziomie 5 bln dolarów. I to w przypadku wojny toczonej przez długi czas.
Global Times, który poddał czarny scenariusz pod rozwagę, to tabloid sponsorowany przez chiński rząd. Podobnie jak reszta wiodących tytułów w kraju nie ma w zwyczaju podważania linii partii i pisania czegokolwiek sprzecznego z oficjalnym kursem. Wizja wojny w tym dzienniku jest zatem bardziej próbą zastraszenia Amerykanów, zwiastuje początek nowego etapu gry w próbę sił. Przed kilkunastoma tygodniami obie strony porównywały już zaistniałą sytuację do prężenia przed sobą muskułów, jednak bieżąca faza przyniesie nową formę pojedynku.