Najciekawiej zabrzmiała deklaracja Ewy Kopacz, że nie zostanie wybudowany gazociąg Nord Stream 2. Zabrzmiała jednak bardzo mało prawdopodobnie, przywoływana chętnie nie tylko przez szefową rządu solidarność europejska ma przecież swoje granice.
Niestety, również zapewnienia pani premier, że jesteśmy dobrymi ambasadorami Ukrainy nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. Jesteśmy twórcami programu Partnerstwa Wschodniego, który zakończył się dla Ukrainy wojną i upadkiem gospodarczym.
Kopacz była jednak w gorszej sytuacji od rywali, bo wiadomo, co jej i poprzedni rząd PO robili, inni mogli obiecywać i krytykować.
Beata Szydło ograniczyła się do trudnego w realizacji pomysłu budowania silnej pozycji Polski w regionie i UE. Barbara Nowacka do banału o polityce mądrej i wyważonej, połączyła też karkołomnie ustawę przemocową z tzw. Państwem Islamskim. A Ryszard Petru skupił się na krytyce „machania szabelką”.
Lepiej wypadało punktowanie błędów poprzednich rządów przez tych, którzy u władzy nigdy nie byli. Adrian Zandberg, wielkie odkrycie tej debaty, wytknął liderowi konkurencyjnego ugrupowania lewicowego Leszkowi Millerowi (ukrywa się „za plecami Barbary Nowackiej”) wysłanie wojsk na Bliski Wschód i zrobienia tam bałaganu, którego skutkiem jest obecny kryzys migracyjny. A Janusz Korwin-Mikke przypomniał Januszowi Piechocińskiemu, że to jego PSL-owski kolega Waldemar Pawlak wynegocjował wysokie ceny za rosyjski gaz.