Nie było żadnego miodowego miesiąca, żadnych stu dni spokoju. Zamiast tego kontrowersyjne – również dla nawet dla członków klubu PiS – decyzje personalne czy też zafundowanie sporu wewnątrz koalicji złożeniem wniosku o likwidacje limitu trzydziestokrotności przy płaceniu składek ZUS.
Dobrym wskaźnikiem tej sytuacji są sondaże. Choć przez ostatnie cztery lata, jakikolwiek błąd PiS by nie popełnił, i tak poparcie przebijało kolejne bariery. Wiosną tego roku sięgało w niektórych badaniach nawet ponad magiczną granicę 50 proc. Dziś PiS też jest na pierwszym miejscu, ale od wyborów poparcie nie dość, że nie rośnie – nie zadziałał efekt premii dla zwycięzcy – to jeszcze w niektórych badaniach spada. To dla PiS tym większy kłopot, że wskaźniki gospodarcze pokazują spowolnienie tempa wzrostu, a zatem nie będzie się już dało uśmierzać rozczarowania wyborców transferami socjalnymi. Z tego powodu ta kadencja będzie dla PiS wyjątkowo trudna.
Przeczytaj też komentarz Zuzanny Dąbrowskiej: Prezes ustala nowe granice
A jej początek okazał się wyjątkowo niesprzyjający. Niekończący się serial z nowymi faktami dotyczącymi szefa NIK, zgłoszenie do TK tak kontrowersyjnych postaci jak Krystyna Pawłowicz czy Stanisław Piotrowicz (na tego ostatnie szczególnie kwaśno patrzą politycy PiS młodego pokolenia), niezbyt eleganckie potraktowanie niedoszłej kandydatki do TK Elżbiety Chojnej Duch, dość kontrowersyjne wystąpienie Antoniego Macierewicza jako Marszałka-seniora Sejmu na inauguracji posiedzenia nowego parlamentu – to tylko niektóre z wizerunkowych problemów PiS na samym początku kadencji, a zarazem na początku kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy.
Gra o reelekcję kandydata popieranego przez PiS jest dla partii Jarosława Kaczyńskiego grą o przeżycie, ale na jej początku rządzący mają nienajlepsze karty.