Obrońcy praw człowieka ledwie zdążyli wystosować do prezydenta list, w którym żądają zajęcia się coraz częstszymi przypadkami napaści, pobić, a nawet zabójstw opozycyjnych działaczy i dziennikarzy, gdy media obiegła informacja o kolejnym incydencie.
Jelena Wasiliewa wracała w niedzielę wieczornym pociągiem z Tambowa, gdzie uczestniczyła w założycielskiej konferencji tamtejszego oddziału opozycyjnego ruchu „Solidarność”. W przejściu między wagonami podszedł do niej nieznajomy mężczyzna i mocno uderzył w klatkę piersiową. – Oduczę cię jeździć do Tambowa – powiedział. Kobieta straciła przytomność. Została odwieziona do szpitala w Miczurińsku.
Wydarzyło się to zaledwie kilka dni po innej głośnej napaści. Jeden z liderów „Solidarności”, obrońca praw człowieka Lew Ponomariow został brutalnie pobity przed wejściem do własnego domu. Jest przekonany, że to także była kara za jego działalność. Ataki na działaczy opozycji określa jako „polityczny terror”.
To właśnie Ponomariow wraz z grupą innych działaczy wystosował list otwarty do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa.
– Nie chodzi o mnie. Od listopada odnotowaliśmy kilkanaście takich przypadków – mówi „Rz”. I wymienia nazwiska pobitych dziennikarzy oraz zabitych w styczniu adwokata Stanisława Markiełowa i dziennikarki Anastasji Baburowej.