Ucieczka jednego z najniebezpieczniejszych francuskich więźniów z więzienia w Lille w ostatni weekend zbulwersowała Francję. Redoine Faid najpierw wziął pięciu zakładników, po czym trzymając ich na muszce pistoletu wysadził małymi ładunkami wybuchowymi pięcioro drzwi. Po kilkunastu minutach był już na wolności i ślad po nim zaginął.
Interpol natychmiast wydał za nim międzynarodowy list gończy, ale francuskie media nie przestają zadawać pytań: skąd jeden z najgroźniejszych francuskich bandytów miał pistolet i ładunki wybuchowe? Jak to możliwe, że sam obezwładnił czterech strażników? Dlaczego stosunkowo nowe więzienie – zbudowany w 2005 roku zakład karny Lille-Sequedin pełen jest błędów projektowych utrudniających kontrolę nad więźniami, a niektóre jego części nie są widoczne z punktów obserwacyjnych?
40-letni Faid jest doskonale znany francuskim kronikom kryminalnym. Dokonał licznych zuchwałych napadów – nawet na chronione konwoje policyjne, a w 2010 r. zamordował młodą policjantkę. Jak twierdzą śledczy to rodzaj „zawodowego bandyty z powołania", który od dzieciństwa chciał być rodzajem filmowego gangstera, „wrogiem publicznym nr 1" rodem z hollywoodzkich filmów. W pewnym sensie to się mu nawet udało, a historie jego bandyckich przygód i ucieczek z więzień mogą się stać tematem kolejnego filmu. W 2010 r. ukazała się już autobiografia Faida pt. „Od przedmieść do zorganizowanej przestępczości", której lektura świadczy o tym, że gangster najwyraźniej poszukuje medialnej sławy.
Po raz pierwszy uciekł zza krat w 1995 r. i prawdopodobnie ukrywał się w Szwajcarii. Wpadł po trzech latach i otrzymał wyrok 20 lat, który odsiadywał w najlepiej strzeżonych więzieniach. Po 11 latach wyszedł na wolność jako „pomyślnie resocjalizowany". Nie na długo – znów zajął się napadami i kradzieżami, stylizując się na nieuchwytnego i bezczelnego nowoczesnego zbójnika. W trakcie jednego z rajdów w Villiers-sur-Marne śmiertelnie postrzelił funkcjonariuszkę policji, ale wkrótce wpadł w zasadzkę kryminalnych.
Przed ucieczką Faid spędził dwa lata za kratami, ale zdaniem jego adwokata Jean-Louisa Pelletiera nie mógł już wytrzymać więziennej atmosfery i „można się było spodziewać, że podejmie próbą ucieczki". Zagadka pozostaje tylko to kto tym razem pomógł mu w brawurowej ucieczce.