– Na 3,4 tys. stwierdzonych w ubiegłym roku przestępstw stalkingu już prawie jedna trzecia dotyczyła wykorzystania wizerunku lub innych danych osobowych ofiary, głównie za pośrednictwem sieci – mówi „Rzeczpospolitej" Iwona Kuc z Komendy Głównej Policji.
Rok wcześniej była to jedna piąta. Oznacza to, że stalking zmienia twarz – choć nadal większość sprawców uporczywego nękania stanowią ci, którzy po staremu bombardują ofiary telefonami, e-mailami, esemesami, robią im zdjęcia, ślą prezenty.
„Dużo o tobie wiem"
Przepis, który pozwala ścigać stalking, czyli uporczywe nękanie (art. 190a kodeksu karnego), istnieje od 2011 r. Najpierw liczba przestępstw rosła, ale w ostatnich dwóch latach zatrzymała się na poziomie wspomnianych 3,4 tys. rocznie.
Za to przypadków, w których sprawca podszywał się pod ofiarę lub wykorzystywał jej wizerunek, by jej zaszkodzić, w 2014 r. było 653, a w ubiegłym już 981.
– Sprawcy są najczęściej znani ofierze. Wykorzystują jej zdjęcia z wakacji czy urodzin, jakie zamieściła w sieci na swoim ogólnodostępnym profilu, i opatrują je komentarzami, że jest np. gwałcicielem, dewiantem, że nęka swoje dzieci. Podszywają się pod nią, by oczernić, grozić, zaszkodzić i zniszczyć wizerunek – mówi mec. Barbara Szopa, adwokat prowadząca sprawy pokrzywdzonych. – Niektórzy stalkerzy w ten sposób chcą się zbliżyć do ofiary, kierując do niej komunikat: dużo o tobie wiem, więc coś nas łączy.