Po dwóch latach spędzonych w Tajlandii Wiktor But zostanie wydany Stanom Zjednoczonym – zdecydował sąd w Bangkoku. Po tym, gdy w ubiegłym roku tamtejsze władze odrzuciły amerykański wniosek o ekstradycję, Waszyngton przedstawił nowe dowody jego winy. Tym razem przekonujące. Rosyjskie MSZ zareagowało błyskawicznie.
– To decyzja polityczna, niezgodna z prawem – oceniał szef dyplomacji Siergiej Ławrow. Moskwa będzie próbowała wyrwać Buta z rąk Amerykanów i ściągnąć go do Rosji.
[srodtytul]Dziecko ZSRR[/srodtytul]
Genialny biznesmen, nieprzeciętnie inteligentny, wybitny poliglota – Wiktor But mógł zupełnie legalnie zrobić imponującą karierę. Ale wąsacz o wyglądzie poczciwego wujaszka, człowiek o wielu paszportach i tyluż tożsamościach, wolał zarabiać, handlując śmiercią. W Ameryce grozi mu wyrok dożywotniego więzienia, chociaż przekonuje, że jest niewinny.
Na początku lat 90. były tłumacz wojskowy w radzieckiej armii uznał, że czas się zająć prywatnym biznesem. Zaczynał niewinnie – od kwiatów. Za mieczyki kupione w Johannesburgu za 2 dolary w Dubaju dostawał 50 razy tyle. Wkrótce zaczął rozszerzać asortyment – na początku o mrożone kurczaki, które cieszyły się w Nigerii ogromnym powodzeniem. Z czasem przerzucił się na inny towar – broń. Ryzyko było wprawdzie znacznie większe niż przy kurczakach, ale i biznes bardziej zyskowny. To wówczas flota biznesmena rozrosła się do kilkudziesięciu samolotów transportowych, a on sam został zbrojeniowym magnatem.