- Narkotyk jest sprzedawany od razu w Rosji, lub z jej terytorium trafia do innych państw, głównie europejskich - twierdzi Zamir Kabulow, wysłannik prezydenta Władimira Putina w Afganistanie.
Urzędnik narzeka, że wojska amerykańskie stacjonujące w Afganistanie w ramach dowodzonych przez NATO Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) nie robią wystarczająco dużo, by walczyć z handlem heroiną, który w Afganistanie prowadzony jest na wielką skalę.
- Amerykanie usprawiedliwiają się, że mandat ONZ nie obejmuje walki z narkotykami. W Kolumbii jednak, z której kokaina trafia głównie na amerykański rynek, działają bardziej zdecydowanie. W Afganistanie nie angażują się tak bardzo, bo zaledwie 4-5 procent tutejszej heroiny trafia na czarny rynek do USA - twierdzi Kabulow, który jest także byłym ambasadorem Rosji w Afganistanie.
Prezydencki wysłannik zauważa, że ilość heroiny wytwarzanej przez afgańskich producentów wzrosła kilkakrotnie w ciągu ostatnich kilku dekad. W ciągu ostatnich dziesięciu lat - czterokrotnie. Od czasu początku inwazji w 2001 roku produkcja heroiny wzrosła 44-krotnie. Według Kabulowa powierzchnia uprawy maku w Afganistanie tylko w 2013 roku wzrosła o jedną trzecią - do 209 tysięcy hektarów. Interes ten przynosi miejscowym watażkom setki milionów dolarów rocznie.
Rosja już wielokrotnie wyrażała zaniepokojenie bardzo prawdopodobną perspektywą, że po opuszczeniu kraju przez wojska ISAF produkcja i przemyt narkotyków wzrosną jeszcze bardziej.