Dzisiejszy projekt zakazu hodowli norek i zakaz uboju rytualnego mają co najmniej dwa punkty wspólne – w obu przypadkach ustawodawca nie przewidział żadnego odszkodowania za zamknięcie legalnie działających dziś biznesów, a na wygaszenie produkcji rolnicy mają rok od wejścia w życie ustawy. Importerzy mięsa halal i koszernego nie będą jednak tak długo szukać nowych dostawców.
– To będzie problem dla polskich rolników, nie dla importerów, dostawców możemy zastąpić w ciągu jednego dnia – mówi „Rzeczpospolitej" Jamal Souna, szef francuskiego stowarzyszenia Halal Verif, które wydaje certyfikaty halal i kontaktuje klientów z dostawcami mięsa. Znajdują klientów na polskie mięso w Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemczech, Szwajcarii, Maroku. Szukać nowych dostawców zaczęli w dniu, gdy usłyszeli o zamiarze zakazu uboju rytualnego w Polsce, znają już producentów halal w Czechach, Rumunii, Hiszpanii, Bułgarii czy na Węgrzech. – Wybieramy się właśnie do Irlandii, zgłaszają się firmy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, niektóre portugalskie firmy chcą się przestawić na halal. Preferujemy mięso z Polski, ale nie możemy uzależniać się od jednego dostawcy – mówi Souna. Szacuje, że rynek mięsa halal w Europie rośnie w tempie 20 proc. rocznie, a jeśli cała Europa zabroni uboju rytualnego, dostawcy znajdą się w Kanadzie, Argentynie, Brazylii. Na możliwość przejęcia rynku po Polakach czekają też firmy z Ukrainy i Rosji.