Kryzys w branży piwnej jest silny, choć dyskretny. Nie widać go na pierwszy rzut oka w wynikach sprzedaży w sklepach. Tu handel się trzyma, sprzedaż butelek piwa utrzymała w 2022 r. poziom z 2021 r. Jak obliczył Nielsen, wartość tego rynku wzrosła nawet o 10 proc., do 21 mld zł, jednak głównie w wyniku galopującej inflacji. CMR zauważa zaś, że o ile wynik z 2022 r. jest stabilny wobec 2021 – sprzedaż piwa straciła na objętości zaledwie 0,2 proc., to jednak w porównaniu do roku 2020 – widać już blisko 7 proc. spadku.
Tak więc pozornie kryzysu na rynku piwa nie ma, a jednak jest. Żywiec zamknął właśnie browar w Leżajsku, jednak to może nie być koniec problemów browarów. Zamknięcie akurat tego zakładu niekoniecznie jest najlepszą ilustracją obecnych problemów branży, bo o jego końcu mówiło się od dawna – produkował jedynie lokalną markę Leżajsk, której potencjał eksportowy był właściwie zerowy. Nie pomogła też lokalizacja browaru – głęboko na Podkarpaciu, za Rzeszowem, skąd trudna jest logistyka do pozostałych części kraju, a eksport na wschód, nie tylko z Leżajska, na długo uniemożliwiła wojna.
Czytaj więcej
Browar zniknie, marka zostanie. Pracę w zamkniętym zakładzie straci ponad 100 osób.
Jednak przedstawiciele branży przyznają, że nie jest dziś łatwo prowadzić działalność. Kurczący się rynek piwa sprawia, że możliwości produkcyjne browarów znacznie przekraczają dziś potrzeby krajowego rynku. – Rynek skurczył się o 3 mln hl, a możliwości produkcyjne są pewnie o 10 mln hl większe niż potencjał rynkowy – przyznaje Andrzej Olkowski, członek zarządu Browaru Kormoran i prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich. Żywiec swoją nadprodukcję szacuje na 2,4 mln hl.