Powstały w styczniu 2012 r Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej nie działa tak jak powinien.
W 2007 r., kiedy pieniądze przyznawały stowarzyszenia i fundacje, na pomoc dla ofiar orzeczono 23,3 mln zł (w sumie nawiązki i świadczenia). W 2012 r. – zaledwie 7,5 mln zł, a w minionym tylko – 6,2 mln zł.
Wszystko przez złe i nieprecyzyjne przepisy. Co przeszkadza?
Po pierwsze, niedostateczne określenie potrzeb pokrzywdzonych, a także zamieszczenie przepisów, które uniemożliwiają pomoc medyczną i rehabilitacyjną ofiarom objętym obowiązkiem ubezpieczenia zdrowotnego. Po drugie, złe przepisy o składaniu ofert i pracach komisji konkursowej, która decyduje o tym, jaka organizacja ile dostanie.
Minister sprawiedliwości dostrzegł problem niesienia pomocy i chce zmienić rozporządzenie o działaniu funduszu. Z jego pieniędzy będzie można pokryć koszty mediacji (dziś to niemożliwe), jeśli skorzystaniem z niej są zainteresowani pokrzywdzeni. Będzie można zapłacić też za pomoc osoby pierwszego kontaktu, czyli odpowiednio przeszkolonej, która zdecyduje o rodzaju i zakresie specjalistycznej pomocy, jakiej potrzebuje pokrzywdzony.