Chciałbym bardzo, żeby większość z moich ukraińskich kolegów nie musiała narażać się na niebezpieczeństwo wojny, ale rzeczywistość jest inna. Sędziowie ukraińskich sądów administracyjnych, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, pozostają w Ukrainie. Nadal pełnią swoje funkcje orzecznicze, orzekają zdalnie we Lwowie czy Kijowie. Jednocześnie wielu bierze też udział w czynnych walkach. Duża część kolegów i przyjaciół z Ukrainy obecnie zmieniła togi na mundury, karabiny czy koktajle Mołotowa. Jak prezes NSA Ukrainy sędzia Michaiło Smokowicz, który został w Kijowie i walczy, a jednocześnie wypełnia swoje obowiązki sędziowskie. Niestety, ta wojna bardzo szybko zmieniła nasze życie, sposób myślenia i postrzegania przyszłości. Rankiem 24 lutego o godz. 5.12 otrzymałem esemesa od sędzi Sądu Najwyższego Ukrainy Natalii Blazhiwskiej: „Wojna. Módlcie się za nas!”. To był szok. Reakcja mogła być tylko jedna. Musieliśmy działać i zaczęliśmy od razu. Mam tu na uwadze również szefa Kancelarii Prezesa NSA, pana Hieronima Kulczyckiego, szczególnie pielęgnującego tradycje polskiego harcerstwa, którego rola i zaangażowanie w podejmowanych działaniach są nieocenione.
Prawnicy Ukrainy też walczą
Przedstawiciele środowisk prawniczych m.in. zbierają dowody rosyjskich zbrodni – mówi Oksana Tsimbriwska, ukraińska prawniczka, zastępca kierownika zespołu unijnego projektu Pravo-Justice.
To wsparcie dla sędziów Ukrainy i ich rodzin to nie tylko zawodowa kurtuazja.
Tak, można powiedzieć, że to bardziej pomoc przyjaciołom, a nie instytucji. Od lat NSA ściśle współpracował z sądownictwem administracyjnym Ukrainy. Razem uczestniczyliśmy w wielu spotkaniach, konferencjach organizowanych czy to przez polski NSA, czy Sąd Najwyższy Ukrainy, w ramach którego działa obecnie Kasacyjny Sąd Administracyjny. Nasze wspólne dysputy nt. regulacji prawnych dotyczących różnych kwestii podatkowych i proceduralnych, np. cen transferowych lub też przeciwdziałania unikaniu opodatkowania, potwierdzały, że zderzaliśmy się z takimi samymi problemami. Podkreślenia wymaga bardzo wysoki profesjonalizm dyskutantów. Jak się okazało, ubocznym efektem tej wieloletniej współpracy merytorycznej, prawniczej, jest obecna otwartość na niesienie wsparcia potrzebującym w obliczu tego wielkiego zagrożenia, jakim jest wojna.
Taka merytoryczna współpraca zaprzyjaźnionych ze sobą sądów może być nie do przecenienia po wojnie. Czy są na to szanse?
To nie tylko kwestia przyszłości. To dzieje się tu i teraz, wbrew wojnie i dążeniom Rosji do unicestwienia niezależnego państwa. Ukraina była i jest niezależnym krajem, a nasza współpraca i wymiana doświadczeń okazały się istotnym elementem trwałości oraz ciągłości Ukrainy jako bytu państwowego. Mimo okrutnych działań wojennych sądy ukraińskie, w tym administracyjne, nadal orzekają, czyli państwo zachowuje ciągłość we wszystkich wymiarach, w tym w zakresie władzy sądowniczej. I na tym koncentruje się m.in. nasza obecna współpraca. Zaledwie kilka dni temu online odbyliśmy spotkanie przedstawicieli ukraińskiej parlamentarnej grupy roboczej ds. zmian w procedurze sądowoadministracyjnej. Uczestniczył w nim m.in. prezes NSA prof. Jacek Chlebny, sędziowie NSA Bartosz Wojciechowski i Bogusław Dauter i inni oraz liczna delegacja Ukrainy, m.in. deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Roman Babiy, sędzia Mychajło Smokowicz, prezes Kasacyjnego Sądu Administracyjnego, sekretarz Wielkiej Izby Sądu Najwyższego Larisa Rohacz czy sędzia Sądu Najwyższego Ukrainy Natalia Blazhiwska. Inicjatorem spotkania była strona ukraińska, a jego tematem było przygotowanie projektu zmian legislacyjnych w ukraińskiej procedurze sądowoadministracyjnej w szczególnych warunkach stanu wojennego. Chodziło przede wszystkim o omówienie i skorzystanie z doświadczenia polskich regulacji przyjętych przez naszego ustawodawcę na czas pandemii. A jestem przekonany, że po wojnie nasza współpraca jeszcze się zacieśni.