Sędzia NSA: Pomagamy naszym przyjaciołom, a nie jakiejś instytucji

Sądy administracyjne Polski i Ukrainy łączy wieloletnia współpraca. Włączenie się w łańcuch pomocy to oczywista jej kontynuacja – mówi sędzia Krzysztof Winiarski, przewodniczący wydziału III Izby Finansowej NSA.

Publikacja: 27.03.2022 20:43

Krzysztof Winiarski

Krzysztof Winiarski

Foto: mat. pras.

Bestialska napaść Rosji na naszego sąsiada uwolniła w Polakach nieprzebrane pokłady dobroci. Na ogrom cierpienia nie pozostaje obojętny chyba nikt w Polsce, w tym sądy administracyjne.

Tak, sądy administracyjne aktywnie włączyły się w pomoc dla Ukrainy, i to natychmiast. Z inicjatywy m.in. prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego prof. Jacka Chlebnego od pierwszych dni wojny zaczęliśmy intensywnie organizować wsparcie zarówno dla uchodźców, jak i samej walczącej Ukrainy.

Na czym ono konkretnie polega?

Ta pomoc jest wielowymiarowa. W pierwszym rzędzie to oczywiście pomoc materialna. Zaraz po wybuchu wojny wśród pracowników Wojewódzkich Sądów Administracyjnych w całej Polsce, a także w Naczelnym Sądzie Administracyjnym (NSA) zaczęły się zbiórki rzeczy najbardziej potrzebnych uciekającym przed rosyjskim agresorem, które zostały przekazane na granicę m.in. do Chełmna. Uruchomione zostały też zbiórki pieniężne, na które wpłynęło już kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zebrane pieniądze zostaną przekazane potrzebującym, w tym na zakup leków i sprzętu medycznego dla szpitala w Tarnopolu. Ten szpital, który ze względu na swoje położenie nie jest na razie tak bardzo narażony na działania wojenne, cały czas przyjmuje porody i realizuje konieczne operacje pacjentów przywożonych z dużej części Ukrainy. W związku z tym ma ogromne potrzeby. Część pieniędzy została też przeznaczona np. na zakup ciepłej odzieży dla dzieci, które musiały uciekać z Ukrainy i często nie mają tak podstawowych rzeczy jak czapki czy rękawiczki. Wszyscy przecież wiemy, że znakomita większość uchodźców wyruszyła do Polski pieszo, tylko z podręcznym niewielkim bagażem. Ale ta pomoc ma nie tylko wymiar rzeczowy.

A jaki jeszcze?

Można to określić mianem wsparcia moralnego. Z inicjatywy prezesa NSA prof. Jacka Chlebnego zarząd Stowarzyszenia Rad Stanu i Najwyższych Sądów Administracyjnych Unii Europejskiej wydał oficjalne oświadczenie potępiające inwazję na Ukrainę. Był to międzynarodowy wyraz solidarności z narodem Ukrainy oraz protestu przeciwko łamaniu prawa międzynarodowego, praw człowieka i podstawowych wolności.

Do Polski trafiło już ponad 2 mln uchodźców, którym trzeba znaleźć dach nad głową. Czy sądy administracyjne angażują się także w tę pomoc?

Tak, to kolejna forma wsparcia, w jaką angażujemy się jako sądy administracyjne. Przy czym w dużej mierze koncentrujemy się na rodzinach ukraińskich sędziów i pracowników sądów administracyjnych. Ma to związek nie tylko z tym, że jako przedstawiciele sądownictwa administracyjnego chcemy szczególnie wesprzeć naszych odpowiedników z Ukrainy, ale przede wszystkim to kolejny, choć nietypowy, przejaw naszej dotychczasowej współpracy. W miarę możliwości organizujemy dach nad głową dla rodzin z Ukrainy. To kilkadziesiąt miejsc w całej Polsce, zaoferowanych przez różne osoby i instytucje, w których mogliśmy rozlokować potrzebujących. Z kolei lokale, które na stałe są w zasobach sądownictwa administracyjnego, wykorzystujemy przy doraźnej, przejściowej pomocy, na czas niezbędny do wyszukania miejsc, gdzie mogą się oni zatrzymać na dłużej. Podejmujemy również próby znalezienia w Polsce zatrudnienia dla naszych gości z Ukrainy. W sukurs idą nam polskie uczelnie, np. Uniwersytet Białostocki, proponując staże dla młodych pracowników nauki zza Buga, UMK w Toruniu z programem „Grant na start”, czy też Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy w Częstochowie, w ramach swojej polityki zatrudnienia. To oczywiście tylko niektóre przykłady.

Kto może na to liczyć?

Pomocą w znalezieniu dachu nad głową w naszym kraju objęte są przede wszystkim rodziny sędziów sądów administracyjnych Ukrainy. Od początku wojny koordynujemy ją, reagujemy na wszelkie sygnały ze strony ukraińskiej, staramy się ułatwić im dostanie się do Polski i zapewnić uchodźcom transport przynajmniej od granicy. Pomaga nam w tym m.in. Oleh Zaverucha, prezes Apelacyjnego Sądu Administracyjnego we Lwowie, na bieżąco informując o tym, jakie osoby, tj. rodziny sędziowskie, i w jakim czasie będą przekraczać granicę Polski. Tam pomoc dla najbliższych jest bardzo ważna. Sędziowie ukraińscy mniej boją się spadających bomb niż o życie swoich rodzin. A świadomość, że nic im nie grozi, jest dla nich bezcenna.

A co z samymi sędziami? Czy oni także znajdują schronienie w Polsce?

Chciałbym bardzo, żeby większość z moich ukraińskich kolegów nie musiała narażać się na niebezpieczeństwo wojny, ale rzeczywistość jest inna. Sędziowie ukraińskich sądów administracyjnych, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, pozostają w Ukrainie. Nadal pełnią swoje funkcje orzecznicze, orzekają zdalnie we Lwowie czy Kijowie. Jednocześnie wielu bierze też udział w czynnych walkach. Duża część kolegów i przyjaciół z Ukrainy obecnie zmieniła togi na mundury, karabiny czy koktajle Mołotowa. Jak prezes NSA Ukrainy sędzia Michaiło Smokowicz, który został w Kijowie i walczy, a jednocześnie wypełnia swoje obowiązki sędziowskie. Niestety, ta wojna bardzo szybko zmieniła nasze życie, sposób myślenia i postrzegania przyszłości. Rankiem 24 lutego o godz. 5.12 otrzymałem esemesa od sędzi Sądu Najwyższego Ukrainy Natalii Blazhiwskiej: „Wojna. Módlcie się za nas!”. To był szok. Reakcja mogła być tylko jedna. Musieliśmy działać i zaczęliśmy od razu. Mam tu na uwadze również szefa Kancelarii Prezesa NSA, pana Hieronima Kulczyckiego, szczególnie pielęgnującego tradycje polskiego harcerstwa, którego rola i zaangażowanie w podejmowanych działaniach są nieocenione.

Czytaj więcej

Prawnicy Ukrainy też walczą

To wsparcie dla sędziów Ukrainy i ich rodzin to nie tylko zawodowa kurtuazja.

Tak, można powiedzieć, że to bardziej pomoc przyjaciołom, a nie instytucji. Od lat NSA ściśle współpracował z sądownictwem administracyjnym Ukrainy. Razem uczestniczyliśmy w wielu spotkaniach, konferencjach organizowanych czy to przez polski NSA, czy Sąd Najwyższy Ukrainy, w ramach którego działa obecnie Kasacyjny Sąd Administracyjny. Nasze wspólne dysputy nt. regulacji prawnych dotyczących różnych kwestii podatkowych i proceduralnych, np. cen transferowych lub też przeciwdziałania unikaniu opodatkowania, potwierdzały, że zderzaliśmy się z takimi samymi problemami. Podkreślenia wymaga bardzo wysoki profesjonalizm dyskutantów. Jak się okazało, ubocznym efektem tej wieloletniej współpracy merytorycznej, prawniczej, jest obecna otwartość na niesienie wsparcia potrzebującym w obliczu tego wielkiego zagrożenia, jakim jest wojna.

Taka merytoryczna współpraca zaprzyjaźnionych ze sobą sądów może być nie do przecenienia po wojnie. Czy są na to szanse?

To nie tylko kwestia przyszłości. To dzieje się tu i teraz, wbrew wojnie i dążeniom Rosji do unicestwienia niezależnego państwa. Ukraina była i jest niezależnym krajem, a nasza współpraca i wymiana doświadczeń okazały się istotnym elementem trwałości oraz ciągłości Ukrainy jako bytu państwowego. Mimo okrutnych działań wojennych sądy ukraińskie, w tym administracyjne, nadal orzekają, czyli państwo zachowuje ciągłość we wszystkich wymiarach, w tym w zakresie władzy sądowniczej. I na tym koncentruje się m.in. nasza obecna współpraca. Zaledwie kilka dni temu online odbyliśmy spotkanie przedstawicieli ukraińskiej parlamentarnej grupy roboczej ds. zmian w procedurze sądowoadministracyjnej. Uczestniczył w nim m.in. prezes NSA prof. Jacek Chlebny, sędziowie NSA Bartosz Wojciechowski i Bogusław Dauter i inni oraz liczna delegacja Ukrainy, m.in. deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Roman Babiy, sędzia Mychajło Smokowicz, prezes Kasacyjnego Sądu Administracyjnego, sekretarz Wielkiej Izby Sądu Najwyższego Larisa Rohacz czy sędzia Sądu Najwyższego Ukrainy Natalia Blazhiwska. Inicjatorem spotkania była strona ukraińska, a jego tematem było przygotowanie projektu zmian legislacyjnych w ukraińskiej procedurze sądowoadministracyjnej w szczególnych warunkach stanu wojennego. Chodziło przede wszystkim o omówienie i skorzystanie z doświadczenia polskich regulacji przyjętych przez naszego ustawodawcę na czas pandemii. A jestem przekonany, że po wojnie nasza współpraca jeszcze się zacieśni.

Co jest najtrudniejsze w tej pomocy?

Najtrudniej jest się oswoić z ogromem cierpienia, jaki przyniosła bezsensowna i barbarzyńska napaść Rosji na Ukrainę. Człowiek doświadcza tego w pełnym wymiarze dopiero w bezpośrednim kontakcie z osobami, które zostały w Ukrainie i z ich bliskimi, którzy musieli uciekać do Polski. Z trzy- i pięcioletnimi dziećmi, które w sytuacji zagrożenia i konieczności ewakuacji zabierają do jedynego plecaka tylko co niezbędne, a nie ukochaną zabawkę. Szybki „kurs” dojrzewania. Ta trauma przechodzi na człowieka i niestety zostaje w nim na długo. Nie ukrywam, że potęgują ją wiadomości, jakie nieustannie otrzymuję z Ukrainy, często od osób, których nie pamiętam. Z każdej wyziera ludzki dramat, lecz jednocześnie duma z bycia Ukraińcem. Tu rysuje się smutna refleksja. Szanujmy to, co mamy. Szlifujmy ten diament, lecz nie niszczmy go. Dla całego młodego pokolenia Ukraińców, wspaniałych ludzi, w ciągu jednej chwili życie zamieniło się w popiół. To nie powinno było się wydarzyć na początku XXI wieku. Czy pokój dany jest nam raz na zawsze?

Czy sędziowie ukraińscy są szczególnie narażeni na represje?

Oprócz „zwykłego” zagrożenia działaniami wojennymi, jak naloty, bombardowania czy ostrzał, który codziennie dotyka zwykłych Ukraińców, sędziom grozi dodatkowe niebezpieczeństwo. Jako elita kraju, jeden z filarów państwowości, jakim jest wymiar sprawiedliwości, są szczególnie zagrożeni atakami personalnymi. Już pojawiają się informacje o rosyjskich polowaniach na sędziów. Dlatego państwo polskie już powinno wziąć pod uwagę tę kwestię na wypadek, gdyby sprawy na Ukrainie przyjęły jeszcze bardziej dramatyczny obrót, tak by objąć ochroną te osoby. Nie można niestety też wykluczyć, że trwający od miesiąca konflikt w Ukrainie przeciągnie się na kolejne tygodnie czy miesiące. Warto więc już dziś pomyśleć, czy można jakoś zagospodarować potencjał sędziów ukraińskich, gdyby zaszła taka potrzeba.

Bohaterstwo i odwaga Ukraińców wprawiły w osłupienie cały świat. Ukraińcy zgodzą się na pokój za wszelką cenę?

Znamy odpowiedź na tak postawione pytanie również z naszej historii. W tym przypadku przypomina mi się obraz Ijli Repina z XIX w. "Kozacy piszą list do sułtana". Niezależnie od tego, czy odnaleziona kopia tego listu była prawdziwa czy nie, oddaje on kozacką naturę narodu ukraińskiego, która jest nadal żywa i - jak się okazuje - nie przez wszystkich doceniana. Wolność, niezależność i duma narodowa. To również nasze cechy. W ówczesną odpowiedź kozaków na ultimatum sułtana Mehmeda IV wpisuje się słynna odpowiedź Romana Hribova z Wyspy Węży. W pełni adekwatne są również słowa hymnu ukraińskiego: Душу й тіло ми положим за нашу свободу І — покажем, що ми, браття, козацького роду!" [ tłum. od red. Oddamy duszę i ciało za naszą wolność I - pokażemy, że my, bracia kozackiego rodu]. Mieliśmy trudne okresy w naszej przeszłości. To dotyczy również mojej rodziny. Trzeba o tym pamiętać, lecz myślmy, jak budować naszą wspólną przyszłość. Ostatnie tygodnie pokazują, że rowy między Dnieprem, a Wisłą zostały zasypane. To, co dzieje się obecnie w Ukrainie, kojarzy się nam ze scenami z Powstania Warszawskiego. A to daje nadzieję, bo Warszawa, którą Hitler prawie zrównał z ziemią, dziś jest pięknym i dumnym miastem, stolicą jednego z krajów Unii Europejskiej, członka NATO. Ще не вмерла України, ні слава, ні воля… [tłum. Od red.„Ukraina jeszcze nie umarła, ani chwała, ani wolność…”].



Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?