Reklama

Lekarze boją się zakładać "Niebieskich Kart" ofiarom przemocy

Lekarze boją się i nie mają czasu zakładać Niebieskich Kart ofiarom przemocy w rodzinie

Publikacja: 12.04.2012 09:20

Lekarze boją się zakładać "Niebieskich Kart" ofiarom przemocy

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Niebieska Karta jest dokumentem, który poszkodowanemu mogą założyć już nie tylko policjanci i pracownicy socjalni, ale także nauczyciele czy przedstawiciele służby zdrowia. Reguluje to obowiązujące od października 2011 r. znowelizowane rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące procedury Niebieskiej Karty (NK). Zobowiązało ono niektóre służby do pomocy osobie dotkniętej przemocą w rodzinie.

393 ośrodki interwencji kryzysowej pomagają poszkodowanym

Brak chętnych

Po prawie półrocznym okresie obowiązywania przepisów okazuje się, że np. w Opolu wszczęto w tym czasie 44 procedury, w Gdańsku ok. 80, a w warszawskiej dzielnicy Wola ok. 60. Pracownicy ośrodków interwencji kryzysowej przyznają jednak, że wśród założycieli kart nie ma lekarza. – Lekarze nie mają pojęcia, jak zakładać NK, i nie wykazują chęci poznania tej procedury – mówi Barbara Leszczyńska, przewodnicząca zespołu interdyscyplinarnego ds. przemocy w rodzinie w Opolu. Zaznacza, że dopiero w tym tygodniu w jednym z miejscowych szpitali na oddziale onkologicznym lekarka zdecydowała się wszcząć procedurę dla chorej kobiety, która doznawała przemocy ze strony męża.

Natrętni pacjenci

Krzysztof Swarzała, przewodniczący zespołu w Gdańsku, również przyznaje, że lekarze boją się zakładać NK, żeby pacjenci ich później nie nachodzili. Upoważnione służby, oprócz tego, że powinny zakładać poszkodowanym Niebieskie Karty, muszą w gminie wybrać swego przedstawiciela, który będzie uczestniczył w pracach zespołu interdyscyplinarnego ds. przemocy w rodzinie. Barbara Leszczyńska zaznacza, że w Opolu mieli duży problem, aby znaleźć chętnego wśród lekarzy, i w końcu uczestniczy w nim położna.

1521 zespołów interdyscyplinarnych we wszystkich gminach w kraju działa na rzecz ofiar przemocy w rodzinie

Reklama
Reklama

Zalew przepisów

– Zalewa nas ilość nowych przepisów i obowiązków. Oprócz tego, że jak w kalejdoskopie zmieniają się regulacje dotyczące recept, to jeszcze zostaliśmy zmuszeni do zakładania Niebieskich Kart – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch z Porozumienia Zielonogórskiego i członek zespołu interdyscyplinarnego w Białymstoku. Przyznaje też, że członkostwo w zespole interdyscyplinarnym dużo ją kosztuje, ponieważ w swojej przychodni musi co miesiąc opuszczać pacjentów i wyznaczać lekarza na zastępstwo.

Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, wskazuje, że gdyby lekarze masowo zaczęli zakładać Niebieskie Karty, spowodowałoby to wydłużenie kolejek.

– Dotknęłoby to zwłaszcza pediatrów. Taki lekarz musi nagle odłożyć na bok obowiązki związane z leczeniem innych małych pacjentów i przeprowadzić jednemu z nich obdukcję trwającą co najmniej 40 minut – mówi Hamankiewicz.

Założenie Niebieskiej Karty pacjentowi to często dopiero początek procedury, co oznacza poważne konsekwencje dla obu stron. W ciągu siedmiu dni od przygotowania dokumentów lekarz powinien wysłać je do przewodniczącego gminnego zespołu interdyscyplinarnego ds. zwalczania przemocy. Stamtąd sprawa może trafić często do prokuratury, a w konsekwencji do sądu, co oznacza, że na rozprawę musi stawić się nie tylko poszkodowany, ale i lekarz w charakterze świadka.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki k.nowosielska@rp.pl

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama