Niebieska Karta jest dokumentem, który poszkodowanemu mogą założyć już nie tylko policjanci i pracownicy socjalni, ale także nauczyciele czy przedstawiciele służby zdrowia. Reguluje to obowiązujące od października 2011 r. znowelizowane rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące procedury Niebieskiej Karty (NK). Zobowiązało ono niektóre służby do pomocy osobie dotkniętej przemocą w rodzinie.
393 ośrodki interwencji kryzysowej pomagają poszkodowanym
Brak chętnych
Po prawie półrocznym okresie obowiązywania przepisów okazuje się, że np. w Opolu wszczęto w tym czasie 44 procedury, w Gdańsku ok. 80, a w warszawskiej dzielnicy Wola ok. 60. Pracownicy ośrodków interwencji kryzysowej przyznają jednak, że wśród założycieli kart nie ma lekarza. – Lekarze nie mają pojęcia, jak zakładać NK, i nie wykazują chęci poznania tej procedury – mówi Barbara Leszczyńska, przewodnicząca zespołu interdyscyplinarnego ds. przemocy w rodzinie w Opolu. Zaznacza, że dopiero w tym tygodniu w jednym z miejscowych szpitali na oddziale onkologicznym lekarka zdecydowała się wszcząć procedurę dla chorej kobiety, która doznawała przemocy ze strony męża.
Natrętni pacjenci
Krzysztof Swarzała, przewodniczący zespołu w Gdańsku, również przyznaje, że lekarze boją się zakładać NK, żeby pacjenci ich później nie nachodzili. Upoważnione służby, oprócz tego, że powinny zakładać poszkodowanym Niebieskie Karty, muszą w gminie wybrać swego przedstawiciela, który będzie uczestniczył w pracach zespołu interdyscyplinarnego ds. przemocy w rodzinie. Barbara Leszczyńska zaznacza, że w Opolu mieli duży problem, aby znaleźć chętnego wśród lekarzy, i w końcu uczestniczy w nim położna.
1521 zespołów interdyscyplinarnych we wszystkich gminach w kraju działa na rzecz ofiar przemocy w rodzinie