Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt: SK 27/12) nie podważył obowiązujących od kilkudziesięciu lat przepisów Kodeksu rodzinnego o obowiązkach alimentacyjnych po rozwodzie.
Chodzi o art. 60 § 2 i 3, które mówią, że małżonek uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia, może być zobowiązany przez sąd do przyczyniania się do zaspokajanie usprawiedliwionych potrzeb małżonka niewinnego, chociażby nie znajdował się on w niedostatku, jeśli rozwód pociągnął istotne pogorszenie jego sytuacji materialnej. Obowiązek ten wygasa dopiero w razie zawarcia przez winnego małżonka nowego małżeństwa.
Przepisy te zaskarżył Aleksander S. od którego Sąd Apelacyjny, po wydaniu rozwodu z jego winy, orzekł na rzecz byłej żony comiesięczne alimenty. W ocenie skarżącego zaskarżone przepisy posługują się nieprecyzyjnymi przesłankami obowiązku alimentacyjnego między rozwiedzionymi małżonkami, naruszają zasadę równości wobec prawa, gdyż pozwalają na kontrolę możliwości majątkowych i zarobkowych tylko małżonka winnego. Nie zawierają natomiast żadnego czasowego ograniczenia.
— To wręcz zachęca do niemoralnych zachowań, nadużywania prawa — uzasadnia przed TK pełnomocnik skarżącego adwokata Radosław Skowron. — Proces rozwodowy przekształca się prze to w wojnę u ustalenie winnego, gdyż jest „zabezpiecza" to materialnie „niewinnego" małżonka. Jedyny obowiązek jaki się mu stawia, to żeby nie wyszedł (wyszła) powtórnie za mąż. Alimenty z natury swej powinny być stosowane tylko wtedy, gdy osoba alimentowana (np. dorosłe nawet dzieci) nie są w stanie same się utrzymać. Może być to uzasadnione gdy np., żona zajmowała się domem czy wychowaniem dzieci, i potrzebuje czasu na odzyskanie sprawności zarobkowej — mówił adwokat
Trybunał nie uwzględnił tych zastrzeżeń, podobnie jak wcześniej przedstawiciel Sejmu i prokurator.