To sedno wyroku Sądu Najwyższego.
Kwestia ta wynikła w sprawie o podział majątku wspólnego po rozwodzie. W jego skład wchodził jacht nabyty w trakcie małżeństwa przez mężczyznę. Podczas rejsu łódź zatonęła (były też ofiary, ale tej tragedii ta sprawa nie dotyczy). Jak ustalił sąd karny, zawinił małżonek, który po spożyciu alkoholu podczas silnego wiatru prowadził jacht pod pełnymi żaglami, co doprowadziło do wywrotki i zalania.
Jacht zatonął, trzeba go uwzględnić przy podziale majątku?
W sprawie o podział majątku sąd cywilny (rejonowy) nie znalazł podstaw do zaliczenia tego jachtu wraz z wyposażeniem do majątku wspólnego i nie uwzględnił jego wartości w rozliczeniu, bo choć do zatonięcia doszło z winy małżonka, to można mówić tylko o nieumyślnym spowodowaniu wypadku. Sąd Okręgowy w Szczecinie zmienił częściowo wyrok, ale też nie uwzględnił w rozliczeniu wartości jachtu, tj. 30 tys. zł (jak chciała była żona). Wskazał, że były mąż, owszem, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu wodnym, ale skutkowało to jedynie w aspekcie karnym. Był to nieszczęśliwy wypadek, więc nie można uznać, że doszło do uszczuplenia majątku wspólnego małżonków w wyniku bezprawnego i zamierzonego działania męża.
Kobieta nie dała za wygraną i odwołała się do SN. Argumentowała, że umyślne naruszenie przez męża zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym stanowiło czyn niedozwolony (delikt), a jej szkoda majątkowa polegała na niezaliczeniu do rozliczanego majątku wartości jachtu. SN (sędziowie Marcin Łochowski, Tomasz Szanciło i Krzysztof Wesołowski) uznał skargę kasacyjną w tej części za zasadną.
Czytaj więcej
Jeśli przez kilka lat procesu ktoś twierdzi, że chce spłacić drugą stronę, to nie może na koniec powoływać się na brak pieniędzy i zdolności kredytowej.