Drugi dzień Świąt Wielkanocnych, zwany także śmigusem-dyngusem, to okazja zwłaszcza dla dzieci i nastolatków do dobrej zabawy w atmosferze nadchodzącej wiosny. ?Woda lać się może z sikawek, wiader, a nawet balonów rzucanych z balkonów. A podczas takiej zabawy może niestety dojść do szkody, a nawet nieszczęśliwego wypadku. Nie ma ich dużo, ale bywają. Na przykład przed kilku laty na bydgoskim Szwedrowie uczestniczący w śmigusie dziesięciolatek wybiegł na jezdnię, został potrącony przez auto i musiał mieć operowaną śledzionę. Tu „zawiniło" dziecko, ale formalnie o jego winie mówić nie można, prędzej o winie rodziców. Choć do tego też trzeba podochodzić ostrożnie.
Szkodę ponieść mogą także osoby zupełnie niewinne. Jak 15-letnia dziewczyna z Opolszczyzny, która uciekając przed chłopakami polewającymi wodą pod remizą, wpadła pod samochód. Na szczęścia auto jechało 30 km na godzinę i skończyło się na niegroźnych obrażeniach i krótkiej obserwacji w szpitalu.
Nic dziwnego, że policja co rogu ostrzega przed ulicznymi ekscesami wynikłymi ze śmigusowej zabawy. Wybryki mogą być zakwalifikowane jako wykroczenie z art. 51 kodeksu wykroczeń. Za zakłócanie spokoju, porządku publicznego przewiduje on grzywnę do 5 tys. zł, a nawet areszt do 30 dni. Z tym że za wykroczenia odpowiadają osoby, które mają ukończone 17 lat.
Bardziej dolegliwa jest cywilna odpowiedzialność odszkodowawcza za skutki wypadku: złamania czy inne obrażenia. W prawie cywilnym obowiązuje bowiem zasada pełnej rekompensaty, jeśli poszkodowany nie przyczynił się do szkody.
Ta ogólna zasada odpowiedzialności odszkodowawczej doznaje istotnych ograniczeń, gdy sprawcą jest małoletni.