Coraz częściej ludzie wyrażają wolę, by po śmierci ich szczątki zostały rozsypane w ważnych dla nich miejscach, a nie pochowane na cmentarzu. Tymczasem ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 31 stycznia 1959 r. nie przewiduje takiej możliwości. Art. 12 ust. 1 mówi, że zwłoki mogą być pochowane przez złożenie w grobach ziemnych lub murowanych, w katakumbach, a także przez zatopienie w morzu. Natomiast szczątki pochodzące ze spopielenia zwłok mogą być przechowywane także w kolumbariach, czyli naziemnych budowlach z grobami w ściennych niszach. Groby i kolumbaria muszą znajdować się na cmentarzach. Te zaś mogą być zakładane wyłącznie na ogrodzonym terenie, odpowiednim pod względem sanitarnym i przeznaczonym na ten cel w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.
Wynika z tego, że urna z prochami, tak jak trumna, może być umieszczona wyłącznie na cmentarzu. O rozsypywaniu prochów przepisy milczą.
Złamanie przepisów o chowaniu zmarłych jest wykroczeniem i grozi za nie kara grzywny lub 30 dni aresztu. O ile jednak przy chowaniu zwłok bardzo trudno byłoby wyłamać się spod ustawowych nakazów, to już w przypadku prochów nie ma przeszkód, by ukryć faktyczne miejsce ich złożenia. Tym bardziej, że ustawa o chowaniu zmarłych w żaden sposób nie reguluje procesu kremacji.
Bliscy zmarłego mogą przekazać jego ciało bezpośrednio do krematorium, bez pośrednictwa zakładu pogrzebowego. Nie potrzebują na to niczyjej zgody ani żadnych zaświadczeń. Po spopieleniu urna jest wydawana bez szczególnych formalności osobie, która opłaciła kremację. Zwykle wymaga się od niej wypełnienia formularza, w którym trzeba zadeklarować miejsce przyszłego złożenia urny (powinien to być cmentarz), ale nikt nie sprawdza, czy prochy rzeczywiście tam trafiły. Spopielone szczątki można również przewozić samochodem lub autobusem w granicach Polski bez żadnych zezwoleń. To wszystko powoduje, że służby, które mają sprawować nadzór nad przestrzeganiem przepisów o chowaniu zmarłych (m.in. gminy, inspekcja sanitarna) sprawdzają, co stało się z prochami, jedynie wtedy, gdy ktoś złoży donos. Poza tym inspektorzy są bezsilni wobec praktyk takich jak pogrzeb pustej urny, który bliscy wyprawiają dla pozoru, podczas gdy prochy rozsypują zgodnie z wolą zmarłego.
W przyszłości ma się to trochę zmienić. Dwa lata temu z inicjatywy ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz powołany został międzyresortowy zespół, który przygotowuje założenia nowych przepisów o cmentarzach i pochówku. Do kontynuowania prac potrzebna jest decyzja obecnego ministra zdrowia.