Rodzice nastolatka nie zawsze odpowiedzą za szkodę wyrządzoną przez dziecko

Trudno udowodnić zaniedbania w nadzorze rodzicom trzynastolatka, który jadąc rowerem spowodował kolizję i uszkodził cudzy samochód. Bez tego zaś pozew przeciwko rodzicom nie ma szans, a poszkodowany będzie im musiał zwrócić koszty procesu

Publikacja: 22.07.2013 14:10

Trudno wymagać, by rodzice chodzili czy jeździli cały czas za nastoletnim synem, kontrolując go na k

Trudno wymagać, by rodzice chodzili czy jeździli cały czas za nastoletnim synem, kontrolując go na każdym kroku, aby wyeliminować swoją ewentualną odpowiedzialność z tytułu wyrządzonych przez niego szkód – stwierdził sąd.

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Tak wynika z wyroku Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich (sygn. akt I C 271/11).

Jazda bez trzymanki

Właściciel forda domagał się odszkodowania za zniszczenia samochodu spowodowane kolizją z rowerzystą. Z pozwem do sądu wystąpił solidarnie przeciwko małoletniemu sprawcy jak i  jego rodzicom. Uważał bowiem, że ci ostatni dopuścili się zaniedbań w nadzorze rodzicielskim nad synem, czego skutkiem była kolizja.

Chłopak pojechał rowerem na zakupy, po które wysłała go matka. Wracając nie trzymał kierownicy, bo w jednej ręce miał torbę z zakupami, a w drugiej pieniądze. Kierownicę złapał dopiero podczas nieprawidłowo wykonanego manewru wymijania forda, który akurat skręcał z naprzeciwka.  Było jednak za późno – rower nastolatka uderzył w bok samochodu od strony kierowcy powodując uszkodzenie przedniego lewego błotnika auta oraz pogięcie widełek roweru. Żadnych obrażeń nie odnieśli ani rowerzysta ani kierowca forda. Wezwana na miejsce policja ustaliła, że wyłączną winę za kolizję ponosi rowerzysta.

Kalkulacja kosztów naprawy zamówiona przez właściciela samochodu u autoryzowanego dealera zamknęła się kwotą ponad 6 tys. zł brutto, jednak powołany biegły wskazał, że nie wszystkie podane przez powoda uszkodzenia mogły pochodzić od zderzenia z rowerzystą, lecz musiały istnieć wcześniej. Dlatego, zdaniem biegłego, rozmiar szkody wynosi nie 6 tys. zł, lecz 2.330,08 zł. Poszkodowany obniżył żądanie zapłaty w pozwie do 2500 zł.

Rodzice nastolatków odpowiadają różnie

Głównym elementem sporu było jednak ustalenie, z czyjej winy doszło do zdarzenia. Właściciel forda uważał, że wina obarcza zarówno sprawcę jak i jego rodziców. Rodzice z kolei nie czuli się winni. W swoich zeznaniach dążyli też do uwolnienia od odpowiedzialności ich syna, przerzucając ją na powoda.

Po przeprowadzeniu postępowania dowodowego sąd uznał, że o winie kierowcy forda nie ma mowy. Skupił się na ustaleniu, czy za zdarzenie, którego sprawcą był małoletni odpowiedzialność winni ponieść także jego rodzice, czy wyłącznie sam małoletni, czy też może zarówno on  jak i jego rodzice.

Zgodnie z art. 426 k.c. małoletni, który nie ukończył lat trzynastu, nie ponosi odpowiedzialności za wyrządzoną szkodę. Jednocześnie art. 427 kodeksu cywilnego (k.c.), mówi, iż kto z mocy ustawy lub umowy obowiązany jest do nadzoru nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy przypisać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia szkody wyrządzonej przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru.

Jednak zdaniem sądu nawet trzynastolatek powinien być traktowany jak osoba niepoczytalna, jeśli nie ma jeszcze dostatecznego rozeznania i odbiega od normy rozwoju umysłowego. O możliwości egzekwowania od niego pełnej cywilnoprawnej odpowiedzialności za wyrządzone szkody decyduje natomiast fakt osiągnięcia dostatecznego stopnia dojrzałości w zakresie rozeznania, swobodnej decyzji i jej wyrażania.

- Specyficzna sytuacja powstanie, gdy szkodę wyrządzi małoletni powyżej 13 lat, działający z rozeznaniem. W takiej sytuacji osoby, pod których nadzorem małoletni się znajduje, nie mogą – obok małoletniego – odpowiadać na podstawie art. 427 k.c., a domniemanie winy w nadzorze nie ma do nich zastosowania - przypomniał sąd.

Stwierdził, że w takiej sytuacji osoby, pod których nadzorem małoletni się znajduje, mogą  odpowiadać za naruszenie ciążących na nich obowiązków nadzoru, ale na zasadach ogólnych przewidzianych w art. 415 k.c. Ponieważ jednak do takiej odpowiedzialności nie ma zastosowania domniemanie winy, do jej powstania konieczne jest udowodnienie konkretnego naruszenia obowiązków nadzoru oraz istnienia związku przyczynowego pomiędzy tym uchybieniem a powstaniem szkody.

Nie da się wciąż chodzić za dzieckiem

Sąd ustalił, że sprawca kolizji miał w chwili zdarzenia 13 lat i trzy tygodnie. Nie ma problemów z nauką w gimnazjum, nie sprawia też problemów wychowawczych. Choć nie posiada karty rowerowej, to ukończył wcześniej kurs uprawniający do przystąpienia do egzaminu na taką kartę. Poza tym rowerem jeździł od wielu lat, a wiedzę o zasadach ruchu drogowego przekazywał mu ojciec. Dlatego zdaniem sądu nastolatek miał  w chwili zdarzenia odpowiednie rozeznanie i świadomość podejmowanych decyzji.

Sąd nie dopatrzył się także uchybień w zachowaniu rodziców nastolatka.

- Trudno wymagać, by w takiej sytuacji rodzice chodzili czy jeździli cały czas za synem, kontrolując go na każdym kroku, aby wyeliminować swoją ewentualną odpowiedzialność z tytułu wyrządzonych przez niego szkód – stwierdził sąd.

To wszystko przesądziło, że wyłączną winę za doprowadzenie do kolizji sąd przypisał chłopcu. Uwzględnił tym samym powództwo właściciela forda przeciwko nastolatkowi i oddalił powództwo przeciwko jego rodzicom.

Solidarny pozew może być drogi

Takie rozstrzygnięcie miało jednak niekorzystne dla powoda skutki finansowe. W takiej bowiem sytuacji powód zobowiązany jest zwrócić koszty procesu osobom, z którymi ten proces przegrał. Sąd wyliczył je na 1217 zł. Jeśli zaś chodzi o rozliczenie kosztów z trzecim pozwanym sąd zastosował przepis art. 100 kodeksu postępowania cywilnego. Stanowi on, iż w razie tylko częściowego uwzględnienia żądań koszty procesu będą wzajemnie zniesione lub stosunkowo rozdzielone.

To oznacza, że strony procesu teoretycznie powinny ponieść jego koszty w takim stopniu, w jakim przegrały sprawę, a zatem powód w 63 %, a pozwany małoletni w 37 %. Ponieważ koszty procesu wyniosły łącznie 3.262,40 zł, to okazało się, że powód ma do zapłacenia  2.055,31 zł, a pozwany małoletni jedynie 1.207,09 zł.

Wyrok nie jest prawomocny

Tak wynika z wyroku Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich (sygn. akt I C 271/11).

Jazda bez trzymanki

Pozostało 98% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów