Zapominający o potomkach mogą liczyć na cieplejsze uczucia jedynie co 20. badanego, a nie można wykluczyć, że ci respondenci wypowiadali się we własnej sprawie. Siedmiu na dziesięciu Polaków kategorycznie potępia takie osoby. Łącznie negatywnie ocenia ich 86 proc. ankietowanych. Tak wynika z badania zleconego przez BIG InfoMonitor.
– Wygląda na to, że przyzwolenie społeczne na niepłacenie alimentów to głównie postawa pracodawców, którym na rękę jest zatrudnianie na czarno, a także presja nowej sytuacji życiowej – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Od lipca zeszłego roku dane uchylających się od płacenia alimentów muszą być zgłaszane do wszystkich działających w Polsce biur informacji gospodarczych. Dzięki temu współpracujące z BIG banki, telekomy czy przedsiębiorcy dowiedzą się, kto z potencjalnych klientów nie płaci np. na dziecko. Informacja o zaleganiu z regulowaniem świadczeń na rzecz najbliższych skutkuje odmową udzielenia kredytu, pożyczki, problemami z podpisaniem umowy na telewizję kablową czy internet. To jednak wciąż za mało. W Polsce jest około miliona niealimentowanych dzieci.
Negatywny stosunek do osób, które nie chcą utrzymywać swoich dzieci, sprawia, że Polacy są skłonni sięgnąć po drastyczne metody zwiększenia skuteczności egzekucji alimentów. Najwięcej zwolenników zyskał przymus odrabiania długów alimentacyjnych w pracach publicznych (65 proc.). Na drugim miejscu znalazło się objęcie dłużników dozorem elektronicznym (40 proc. wskazań). Dozór pozwoliłby zdemaskować skalę zatrudnienia niesolidnych alimenciarzy w szarej strefie, ustalić, czy dłużnik mimo deklaracji braku zatrudnienia regularnie wychodzi z domu do pracy.
O umożliwienie skazanym za niepłacenie alimentów odbywania kary w systemie dozoru elektronicznego zaapelowali do resortu sprawiedliwości rzecznicy praw obywatelskich i praw dziecka.