Sąd Najwyższy nie bierze bezpośrednio udziału w wyborze prezydenta USA, ale zdarzało się nieraz, że miał bardzo ważną rolę w rozstrzygnięciu, kto będzie tym prezydentem. Czy również w przypadku tegorocznych wyborów można się spodziewać, że taką rolę odegra?
Różne rozmowy jakie prowadziłem zarówno ze znajomymi w USA, jak i kolegami i koleżankami zajmującymi się podobnymi analizami w Polsce, wskazują, że najprawdopodobniej kandydat nie będący zadowolonym z wyniku, łatwo się nie podda. Wtedy możemy sobie wyobrazić, że już nie sztaby wyborcze, ale sztaby prawników, usiądą i będą szukać wszelkich kruczków prawnych, które da się na tą okoliczność wykorzystać. Zarówno przed sądami stanowymi jak federalnymi, na Sądzie Najwyższym kończąc.