Mimo że od kilku lat powoli maleje liczba niesłusznych aresztowań tymczasowych, pieniądze, jakie państwo wydaje na odszkodowania i zadośćuczynienia, są coraz większe. W 2009 r. w sumie niesłuszne skazania, aresztowania, zatrzymania i stosowanie innych środków zabezpieczających kosztowały Skarb Państwa 5,3 mln zł, w 2010 r. było to już 11,3 mln, a w 2011 r. – 14,5 mln zł.
Rekordowe żądania sięgają kilkunastu milionów, ale sądy nie są aż tak szczodre. Na jakie odszkodowanie mógłby liczyć Edward Mazur, który na skutek polskiego wniosku ekstradycyjnego spędził w amerykańskim areszcie pół roku? Nie wiadomo. Wszystko wskazuje jednak, że państwem, które musiałoby zapłacić odszkodowanie i zadośćuczynienie, byłaby Polska.
Największe do tej pory żądania u nas w kraju to: 17 mln odszkodowania i zadośćuczynienia za prawie trzy lata niesłusznego aresztu – domaga się ich Zbigniew G., prawomocnie uniewinniony od zarzutu zabójstwa; 13, 5 mln zł za kilka miesięcy w areszcie – tyle żąda Grzegorz Ś., były prezes rafinerii Trzebinia, gdyż policzył też utracone zarobki i zyski.
– To bardzo trudne sprawy – mówi „Rz" sędzia Mariusz Wielgos. I dodaje, że trzeba wyważyć dwie racje: prawo obywatela do wolności i organów ścigania do walki z przestępczością.
Jak sprawdziliśmy, polskie sądy ważą racje i nie są zbyt hojne dla niesłusznie zatrzymanych. Przykład? 100 tys. zł odszkodowania za 20 miesięcy niesłusznego aresztu przyznał warszawski sąd Barbarze S., matce czteroletniego Michałka utopionego w 2001 r.; 5 tys. zł Romanowi Klusce podejrzewanemu o oszustwa podatkowe, niesłusznie zatrzymanemu na 48 godzin oraz wypuszczonemu na wolność za kaucją.