„Mimo linii orzeczniczej wyznaczającej ogólny sposób rozumienia szczególnego okrucieństwa, w konkretnych sprawach zastosowanie przepisów pozostawia wiele do życzenia" – czytamy we wnioskach raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości „Zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem – art. 197 § 4 k.k.". Jego autorka Magdalena Budyn-Kulik zbadała akta 49 spraw.
Raport pokazuje tendencję mechanicznego stosowania wskazanych w orzecznictwie Sądu Najwyższego kryteriów, bez odnoszenia ich do realiów konkretnej sprawy, w szczególności sytuacji pokrzywdzonego.
Należałoby się zastanowić nad wykładnią pojęcia „szczególne okrucieństwo" obejmującą wielokrotność stosunków. Wydaje się bowiem, że co do zasady zgwałcenie zbiorowe jest zwykle zgwałceniem ze szczególnym okrucieństwem, chociażby z tego względu, że istnieje dodatkowy świadek pokrzywdzenia ofiary.
Pozostaje też otwarty spór o zakres pojęcia „obcowanie płciowe" oraz „inna czynność seksualna". Na podstawie analizy badanych spraw słuszna wydaje się koncepcja, by pojęcie „obcowanie płciowe" obejmowało wszystkie przypadki penetracji ciała osoby pokrzywdzonej.
Zdaniem autorki wprowadzona przed kilkoma miesiącami zmiana trybu ścigania zgwałcenia nie jest ani potrzebna, ani właściwa. Nowy tryb – z urzędu – oznacza, że organy ścigania wszczynają śledztwo bez wniosku pokrzywdzonego. Przed nowelizacją był on niezbędny. Autorka wskazuje, że w wypadku zgwałceń, zwłaszcza ze szczególnym okrucieństwem, zwykle dochodzi do ujawnienia czynu. Pokrzywdzony bowiem jest często porzucany w miejscu ogólnodostępnym albo wymaga pomocy lekarskiej.