Reklama

Jest wyrok sądu w głośnej sprawie zabójstwa Piotra Jaroszewicza i jego żony

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wyrok w sprawie o zabójstwo w 1992 r. byłego premiera z czasów PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony. Główny oskarżony - Robert S. - został uniewinniony, tak jak i dwaj oskarżeni o współudział - Dariusz S. oraz Marcin B.

Publikacja: 22.11.2024 14:43

Okskarżeni Robert S. (P-tył) i Dariusz S. (L-tył) oraz obrońcy: mec. Dawid Dąbrowski (C), mec. Tomas

Okskarżeni Robert S. (P-tył) i Dariusz S. (L-tył) oraz obrońcy: mec. Dawid Dąbrowski (C), mec. Tomasz Ode (L-przód) i mec. Jakub Abramowicz (P-przód) na sali rozpraw Sądu Okręgowym w Warszawie

Foto: PAP/Tomasz Gzell

mat

Wszyscy trzej oskarżeni w sprawie zabójstwa byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony zostali uniewinnieni. – Pewne błędy i niekonsekwencje w działaniach prokuratury w postępowaniu przygotowawczym doprowadziły do wydania wyroku, taki jaki zapadł w dniu dzisiejszym – przyznał sędzia.

Do zbrodni doszło w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 roku. Piotr Jaroszewicz – premier PRL w latach 1970–1980 – został zamordowany wraz z żoną w domu w Aninie. Według prokuratury Robert S. i jego dwaj wspólnicy dostali się na posesję i wspólnie go udusili, a już sam Robert S. strzałem w głowę zabił Alicję Solską-Jaroszewicz. Ci sami sprawcy – według śledczych – zabili także zamożne małżeństwo w Gdyni w 1991 r. i usiłowali zabić mężczyznę w Izabelinie w 1993 r.

Zabójstwo Piotra Jaroszewicza. Oskarżeni z „gangu karateków”

Wszyscy trzej oskarżeni to byli członkowie tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu brutalnych napadów rabunkowych. Ofiary były typowane, obserwowane, potem sprawcy wdzierali się do domów i rabowali kosztowności, pieniądze, złoto.

Przywódcą „gangu karateków” był Robert S. – on, według śledczych, opracował plan. Przygotował odzież (kombinezony, kominiarki, rękawiczki), sznurki (nie mieli broni palnej). Psa uśpili. Weszli do willi po drabinie przez uchylone okno łazienki. Splądrowali dom, zabrali m.in. kilka złotych monet i dwie sztuki broni krótkiej. Jaroszewicz się obudził, usiłował się bronić. Robert S. go obezwładnił, uderzając w głowę bronią, która była w domu. Potem z Marcinem B. go związali. Jego żonę skrępowaną ułożyli w łazience na podłodze. Robert S. go udusił (wspólnicy trzymali ofiarę za ręce), a wziętym z gabinetu sztucerem zabił strzałem w głowę leżącą Alicję Solską-Jaroszewicz.

Czytaj więcej

Finał procesu oskarżonych o zabójstwo Piotra Jaroszewicza. Morderstwo byłego premiera bez cienia litości
Reklama
Reklama

Prokuratura: Robert S. zabijał bezwzględnie. "Pasek, sztucer, broń samodziałowa"

28 października mowy końcowe w procesie wygłosili prokuratorzy, którzy zażądali łącznej kary dożywocia dla Roberta S., oskarżonego m.in. o zabójstwo oraz 7 i 5,5 lat więzienia dla Dariusza S. i Marcina B.

– Zabijał bezwzględnie: pasek, sztucer, broń samodziałowa. Życie pokrzywdzonych zostało potraktowane instrumentalnie, jako przeszkoda we wzbogaceniu się – mówiła o Robercie S. prok. Katarzyna Płończyk.

Mec. Beata Czechowicz, pełnomocnik Andrzeja Jaroszewicza (syna byłego premiera), oskarżycielka posiłkowa, w emocjonalnym wystąpieniu mówiła: – Wymowa faktów w tej sprawie jest jednoznaczna. Kiedy pojawił się opór, oskarżeni zabijali, nie chcieli zostawić świadków. Robert S. był oczywistym liderem – wskazywała. – Nie widziałam jeszcze nigdy tak solidnie wykonanej pracy prokuratorskiej. Wykazali w sposób niebudzący wątpliwości, że akt oskarżenia jest słuszny – mówiła.

Obrońca Roberta S.: próba złamania niewinnego człowieka

Obrońcy oskarżonych wnieśli o ich uniewinnienie. Obrońca Roberta S., mec. Dawid Dąbrowski stwierdził, że prokuratura chce "przekonać do hipotezy, która zwyczajnie jest sprzeczna z prawdą", a działania prokuratury w śledztwie "były próbą złamania niewinnego człowieka". Adwokat twierdzi, że Roberta S. w ogóle nie było na miejscu zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów.

Wszyscy obrońcy zwrócili uwagę na ten sam aspekt sprawy: wersje wydarzeń, podawane jako podstawa faktyczna aktu oskarżenia, „w zasadzie” nie pokrywa się z materiałem pierwotnego śledztwa prowadzonego w latach 90. Obrońcy wskazywali, że śledczy przywiązali wagę do wyjaśnień Dariusza S. i Marcina B., w których mówili oni o swoim udziale w napadzie w 1992 r. , choć ich twierdzenia nie wynikały z faktów, a jedynie kalkulacji procesowych – oczekiwali w zamian złagodzenia kar w innych sprawach.

- Siedem lat za bujną fantazję to dużo – zauważył ironicznie obrońca Dariusza S. mec. Tomasz Ode.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Sąd ogłosi wyrok ws. zabójstwa Jaroszewiczów. "Siedem lat za bujną fantazję to dużo"

„Obrońcy starali się stworzyć wrażenie chaosu"

Podczas rozprawy z 13 listopada do mów obrońców oskarżonych odnieśli się prokuratorzy oraz pełnomocnik syna b. premiera, Andrzeja Jaroszewicza, mec. Beata Czechowicz.

Prokurator Katarzyna Płończyk oceniła, że użyte przez obronę określenia jak "zmuszanie do wyjaśnień", czy "polowanie na człowieka" i "łamanie człowieka niewinnego" to argumenty pozamerytoryczne – ad personam, które jej zdaniem są "wyrazem słabości i braku konkretnych argumentów".

Z kolei według mec. Beata Czechowicz, pełnomocniczki Andrzeja Jaroszewicza, syna b. premiera, obrońcy starali się "stworzyć wrażenie chaosu", choć Marcin B. i Dariusz S. "sposób bardzo precyzyjny" opisywali w zeznaniach okoliczności zdarzeń z 1992 roku.

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama