Po licznych apelach m.in. rzecznika praw obywatelskich, Ministerstwo Sprawiedliwości opracowało projekt nowelizacji o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym i ochronie małoletnich oraz ustawy o Krajowym Rejestrze Karnym, czyli tzw. ustawy o rejestrze pedofilii. Przewiduje on, że w rejestrze nie będą umieszczane dane osób poniżej 18. roku życia, skazanych za składanie propozycji o charakterze seksualnym małoletniemu poniżej 15 lat przez internet. W rejestrze nie będą też umieszczane dane nieletnich, którzy prezentowali małoletnim poniżej 15. roku życia treści o charakterze pornograficznym. Jak pani ocenia te zmiany?
To krok w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że ta nowelizacja zostanie przyjęta. Przemawia za nią kilka argumentów. Umieszczenie danych osobowych w rejestrze stygmatyzuje, a my jesteśmy szybcy w przylepianiu łatek. Bywa, że domniemanie niewinności pozostawiamy na papierze – no, chyba że chodzi o krewnych i znajomych królika… wtedy i przed wyrokiem jest prawo łaski dla kolegów, ale większości to jednak nie dotyczy. Musimy pamiętać, że jesteśmy krajem, w którym prokuratura, a następnie sąd i społeczeństwo uznały za gwałciciela Tomasza Komendę. Skazaliśmy niewinnego człowieka. W wyniku tej zbrodni sądowej zniszczyliśmy nie tylko jego, ale i rodzinę.
Narzucona etykieta sprawia, że z dnia na dzień człowiek przestaje być postrzegany przez wielość ról, jakie pełni: syna, sportowca, ucznia, dobrego kolegi, a staje się przestępcą seksualnym. Z kryminologii wiemy, że ten proces prowadzi do tego, że tak postrzegany człowiek z nadaną etykietą zaczyna się sam tak identyfikować.
Oczywiście musimy wziąć pod uwagę, że część z tych osób może mieć rzeczywiście skłonności pedofilne. Konwencja Rady Europy o ochronie dzieci przed seksualnym wykorzystywaniem i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych (CETS201) wymaga, aby uznawać za przestępstwo seksualne wykorzystanie dziecka poniżej uznanego w danym kraju wieku zgody. W Polsce obowiązuje od 2015 roku (granicą tego wieku w Polsce jest 15 lat). Ta sama Konwencja jednak nastawiona jest na to, aby przede wszystkim zapobiegać seksualnemu wykorzystaniu dzieci. Dlatego nakłada na jej sygnatariuszy obowiązek stworzenia miejsc, do których osoba z tego typu problemami mogłaby się zgłosić, nie być piętnowana, nie być uważana za kryminalistę i uzyskać pomoc.
Czytaj więcej
Biskupi nie powołali komisji ds. wyjaśnienia przypadków pedofilii w Kościele. Zamiast tego zmieni...
Jakie jeszcze obowiązki nakłada na nas wspominana konwencja?
Bardzo wyraźnie kładzie nacisk na trzy kwestie. Po pierwsze, na odpowiednią edukację dzieci o zagrożeniach związanych z seksualnym wykorzystywaniem, a także pomoc ofiarom. Po drugie, na stworzenie – dla osób, które obawiają się, że mogłyby popełnić któreś z przestępstw o charakterze seksualnym przeciwko dzieciom – dostępu do skutecznych programów lub środków interwencji, w celu dokonania oceny ryzyka popełnienia przestępstwa oraz zapobiegania im. Po trzecie, na stworzenie systemu sankcji, które byłyby efektywne, proporcjonalne i odstraszające. Jednak ta sama konwencja wyraźnie mówi o tym, że te przepisy karne nie powinny penalizować ani kryminalizować romantycznych stosunków pomiędzy młodzieżą.