Co się wydarzyło, a co mogło się wydarzyć na Bałtyku w nocy z soboty na niedzielę, gdzie ratownicy morscy udzielili pomocy grupie rzekomo hiszpańskich nurków szukających bursztynu wokół Naftoportu?
Nie wiemy i tak naprawdę dopiero odtwarzamy fakty. Na pewno to coś, co nie powinno mieć miejsca i musi wywołać poważne zaniepokojenie w aparacie bezpieczeństwa państwa. Teraz wokół tej sprawy powstaje chaos informacyjny. Ona na pierwszy rzut oka wygląda groteskowo, ale może się za nią kryć coś poważniejszego.
Na przykład co?
Przecież nie mamy żadnej pewności, że ci, którzy sprzęt do nurkowania pożyczali, to ci sami, którzy później nurkowali w pobliżu Naftoportu, rzekomo w poszukiwaniu bursztynu. Nie wiemy nawet, czy to faktycznie byli Hiszpanie. Może tak się przedstawili, ale już wiemy, że przynajmniej w jednym aspekcie posługiwali się fałszywymi informacjami, bo cała trójka podała fałszywe numery telefonu – urywając się z możliwości weryfikacji i nawiązania kontaktu z nimi. Zawsze jest możliwość, że to był jakiś „gang Olsena”, ale służby powinny zawsze rozważać różne hipotezy. A teraz mamy problem, bo nie jesteśmy w stanie ich weryfikować.
Nurków wypuszczono. To źle?