21-latka w listopadzie 2016 roku wybrała się do studia tatuażu w Warszawie. Tam jego współwłaściciel Piotr A. wykonał tatuaż gałek ocznych. Po zabiegu klientka powiedziała tatuażyście, że straciła wzrok w jednym oku. Ten jednak stwierdził, że tatuaż został wykonany prawidłowo i zalecił okłady oraz leki przeciwbólowe.
Kobieta podkreśla, że przed zabiegiem została zapewniona, że jest on prosty i bezpieczny, tatuażysta nie poinformował jej, że może doznać ciężkiego uszkodzenia wzroku lub go całkowicie stracić.
Czytaj więcej
Wykonująca makijaż permanentny kosmetyczka powinna bezwzględnie przerwać zabieg, jeśli klientka z nią nie współpracuje. Jeśli tego nie zrobi, ryzykuje konieczność zapłaty odszkodowania i zadośćuczynienia.
Profesor Jerzy Szaflik z Centrum Mikrochirurgii Oka w Warszawie uważa, że zabieg wykonano w sposób niewłaściwy, dramatycznie uszkadzający jedno oko i istotnie uszkadzający drugie. Wyjaśnia, że jedno oko jest niewidzące, a drugie zagrożone pogorszeniem widzenia, nawet do ślepoty włącznie.
Profesor Jerzy Szaflik z Centrum Mikrochirurgii Oka w Warszawie stwierdził, że w wyniku nieprawidłowo wykonanego zabiegu „dramatycznie” uszkodzono jedno oko i jest ono niewidzące. Ślepota miała grozić również drugiemu oku. Dziennikarze dotarli do analizy laboratoryjnej tuszu użytego przez tatuażystę - okazało się, że taka substancja nadaje się wyłącznie do klasycznych tatuaży i nie powinna mieć kontaktu z gałką oczną.